piątek, 8 sierpnia 2014

1. Z Barcelony do Madrytu

    Jeżeli nie ma mnie w domu, to tak jakby nie było tam żywej duszy. Ojciec oczywiście tam mieszkał, ale gdyby nie gosposia, która przychodziła prawie codziennie, zginąłby. Ale niestety kobieta wzięła kilka dni wolnego no i lodówka nagle zrobiła się pusta. Wyszłam z domu, kierując się spacerkiem do niedalekiego supermarketu, po drodze kłaniając się sąsiadom. Weszłam do sklepu i od razu zniknęłam pomiędzy półkami, przeglądając przeróżne spożywcze produkty. Trzymałam w dłoni pudełko z płatkami śniadaniowymi, kiedy jakiś rozpędzony nastolatek, zahaczył o mnie. Moja torebka i pudełko wylądowały na ziemi. Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
   - Może jakieś 'przepraszam'? - warknęłam, a on popukał się w czoło i odszedł. Wkurzył mnie! Nastolatki teraz są takie chamskie.
   - Pomogę. - usłyszałam po chwili męski głos. Mężczyzna schylił się i podniósł moją torbę i płatki. Wzięłam je od niego.
   - Dzięki. Idzie to takie i myśli, że może wszystko. Niszczy mi humor, przed jakąś nudną domówką, na którą ciągnie mnie przyjaciel. - przewróciłam oczami i spojrzałam na mężczyznę. Brunet, bardzo przystojny. I skądś go znałam!
   - Napięcie przedmiesiączkowe? - zapytał, uśmiechając się szeroko.
   - A to chyba nie było na miejscu - zmierzyłam go wzrokiem, a byłam lekko zaskoczona.
   - Wybacz, nie chciałem cię urazić - odpowiedział od razu. Chyba go lekko wystraszyłam. - Jestem David - wyciągnął w moją stronę dłoń.
   - Roxane - uścisnęłam ją. 
   - Bardzo rzadkie imię, ale za to przepiękne - uśmiechnął się lekko.
   - Dzięki - spuściłam wzrok, chyba troszeczkę się pesząc. 
   - To gdzie ta impreza? - zapytał. Ja nadal czułam na sobie jego przeszywający wzrok.
   - Szczerze powiedziawszy to sama nie wiem, ale pewnie u jakiegoś zadufanego głupka - wzruszyłam ramionami. 
   - To życzę udanego wieczoru - puścił do mnie oczko i ukłonił się. - Do zobaczenia.
   - Do zobaczenia. - mruknęłam i skinęłam głową. Minęliśmy się. Ruszyłam kilka kroków przed siebie i coś ruszyło mnie by się odwrócić. Tak zrobiłam i skucha, bo on też się odwrócił! Czułam, że się zaczerwieniłam, więc szybkim krokiem ruszyłam do innej alejki. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę kim on był! Villa! Zawodnik z Barcelony, tylko co on robił w Madrycie?

 W domu zrobiłam coś na szybko do zjedzenia, a później poszłam się przespać. Wstałam na godzinę przed umówioną porą z Koke i zaczęłam się przygotowywać. Znalazłam jakieś odpowiednie ubrania, które miałam w swojej garderobie w domu i przygotowałam się do tej całej domówki. Taty jeszcze nie było w domu, ale dzwonił czy już jestem i że wróci późno, więc mogę iść się bawić.
Po dziewiętnastej pod dom zajechał Koke, czyli przejechał na drugą stronę ulicy, oczywiście odstawiony i wypachniony.
   - Ciebie to czuć na kilometr - zaśmiałam się, gdy się z nim witałam.
   - Trzeba się jakoś pokazać z najlepszej strony, prawda? - zapytał zadowolony, gdy zapinałam pasy. Te jego perfumy było czuć w cały samochodzie! - Wypiękniałaś, wiesz? - wyszczerzył się.
   - Lubisz prawić mi komplementy, nie? - pokazałam mu język. 
   - A co w tym złego? - wzruszył ramionami i odpalił silnik. 
   - To, że lubisz się podlizywać! 
   - Rozgryzłaś mnie! Co złego w tym, że chcę żebyś jechała ze mną? Spotkasz chłopaków z klubu, poznasz nowego kolegę! Zobaczysz, będzie fajnie!
   - Chyba zacznę szukać nowego miejsca do odwiedzin - westchnęłam teatralnie.
   - Tylko spróbuj - pogroził mi palcem. - Masz na trochę tu zostać! Co najmniej pół roku! - dodał.
   - Mam to traktować jak rozkaz? - zaśmiałam się.
   - A żebyś wiedziała!
   - Tak właściwie, to u kogo jest ta impreza? - zapytałam. 
   - Zobaczysz na miejscu, spokojnie - wyszczerzył się.
   - Znowu kupiliście kogoś nowego? - jęknęłam.
   - Tatuś ci nic nie mówił? - zdziwił się. - A to będziesz mieć niespodziankę! Przedstawię ci gospodarza na miejscu! 
   - Super - pokręciłam głową. Jechaliśmy tam jeszcze chwilę i Koke wjechał na podjazd dosyć ładnego i dużego domu, gdzie stało już kilka samochodów. Wysiedliśmy, a ten głupek objął mnie ramieniem i uśmiechnął szeroko.
   - Liczysz, że ten cały nowy nabytek uwierzy, że wyrwałeś po drodze nową zdobycz? - zaśmiałam się.
   - A co? To niby niemożliwe? - prychnął i skierował się w stronę wejścia. - Połowę stąd znasz.
   - Nie ma wyjścia, nawet jeżeli nie chciałabym, znałabym ich - pokiwałam głową. - I tak Koke, to byłoby niemożliwe, bo wszyscy cię już znają!
   - Cicho tam - mruknął i weszliśmy do środka. W ogromnym salonie było mnóstwo ludzi, którzy albo tańczyli albo pili. - O, jest i gospodarz - wyszczerzył się Koke. Chłopak wskazał na bruneta z przecinkiem pod dolną wargą, który śmiał się z czegoś razem z Juanfranem. Ścięło mnie i zamurowało zarazem. David Villa ze sklepu!
   - Koke, weź mnie schowaj! - jęknęłam, szeroko otwierając oczy.
   - Czemu? Co się stało? - zdziwił się.
   - Nie no, po prostu źle się poczułam - wymyśliłam na poczekaniu i już chciałam wyrwać się do wyjścia, kiedy nasz przyjaciel złapał mnie za rękę i znów przyciągnął.
   - Idziemy się przywitać z Davidem. Nie kombinuj mi tutaj - powiedział zdecydowanym tonem i podeszliśmy do bruneta. - Cześć wszystkim - wyszczerzył się Koke i uścisnął dłoń Juanfrana i później Villi. Torres wtedy mnie przytulił na powitanie. 
   - Widzę, że nasza dziewczynka zjechała do domu! - zaśmiał się piłkarz. - David, to jest Roxane! - przedstawił mnie zawodnik Atleti.
   - Miło mi. - uśmiechnął się. Miał na sobie koszule i wyglądał dużo lepiej niż w T-shircie w supermarkecie. - Jak zabawa u zadufanego głupka? - puścił do mnie oczko, a ja szukałam w głowie jakiegoś wyjścia z tej sytuacji.
   - Jakbyś nie zauważył, dopiero tutaj przyszłam - mruknęłam pod nosem.
   - Coś mnie ominęło? - dziwił się Koke.
   - Spotkaliśmy się w sklepie. Roxane nie była zadowolona z twoich planów - odparł jego kumpel z drużyny.
   - Dzięki - pokiwałam głową ze skrzywioną miną.
   - Polecam się na przyszłość - puścił do mnie oczko.
   - No to widzę, że się polubiliście... - Koke klasnął w dłonie. Tak patrząc na tego Davida... Przystojny i zadbany to był, ale już działa mi na nerwy! - Pójdę się przywitać z resztą - poklepał mnie po ramieniu i razem z Torresem gdzieś odeszli.
   - Tak, zostawcie mnie tu samą! - mruknęłam z wyrzutem i po chwili zorientowałam się, że David nadal stał obok.
   - Złość piękności szkodzi - mruknął cicho.
   - Wspominał ci już ktoś, że jesteś wredny dla ludzi?
   - Nie - pokręcił przecząco głową. - Zazwyczaj mi mówią, że jestem bardzo sympatyczny.
   - Więc ci ludzie są chyba ślepi... - odparłam, rozglądając się. Praktycznie wszędzie widziałam znaną mi już twarz.
   - To życzę miłej zabawy. W samotności - odparł z cwanym uśmieszkiem i odwrócił się na pięcie.
   - Nie martw się! Znajdę towarzystwo! - zawołałam za nim.
   - Cieszę się! - odwrócił się jeszcze do mnie i po chwili został zaczepiony przez jakiegoś piłkarza. Znów się rozejrzałam i zauważyłam Gabiego, Felipe i Diego, stojących niedaleko. Ruszyłam w ich stronę, nie zwracając już uwagi na tamtego. Wnerwiał mnie!

  Praktycznie większość tej imprezy spędziłam na zewnątrz, gdzie dobrze rozmawiało mi się z piłkarzami czy ich partnerkami. Gdy wróciłam do środka od razu dosiadłam się z drinkiem do Gabriela, rozmawialiśmy, a w szczególności ja nadawałam i opowiadałam o pobycie w Indiach. Raz też zatańczyliśmy i później stwierdziłam, że jestem zmęczona i najchętniej wróciłabym do domu, do swojego łóżka. Zaczęłam się rozglądać za Koke, ale jakoś nie mogłam go wypatrzeć, na zewnątrz też. Zrobiłam kilka kroków w tył i poczułam, że zatrzymuję się na kimś. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam stojącego Davida z tym swoim wkurzającym lekkim uśmiechem na ustach. 
   - Szukasz mnie może? - zaśmiał się.  
   - Jesteś ostatnią osobą na świecie, którą bym szukała - odparłam obojętnie.
   - Ranisz, Roxi - zaśmiał się. - Może jeszcze drinka? - wskazał na stolik za nami. 
   - Nie, dzięki. Wolałabym wrócić do domu.
   - Rozumiem - przeciągnął. - Ale jest jeszcze wcześnie. 
   - Ale dziś wróciłam z podróży i jestem zmęczona. Widziałeś gdzieś Koke? - zapytałam z nadzieją w głosie.
   - Może i widziałem, a co za to będę miał? - uśmiechnął się cwaniacko. 
   - Dupek - syknęłam mu prosto w twarz. Chciałam się odwinąć i po prostu go minąć, by oszczędzić sobie nerwów przez niego, ale on złapał mnie za nadgarstek i spojrzał na mnie.
   - Koke świruje nad basenem - przewrócił oczami. - Z resztą nie wiedziałem, że aż taka nerwowa jesteś. - puścił do mnie oczko.         
   - Dzięki - odparłam, zupełnie ignorując jego słowa.
   - Ależ proszę bardzo - wyszczerzył się. 
   - A możesz w końcu puścić moją rękę? - zapytałam, spoglądając na miejsce, które ściskał. 
   - Może i bym mógł, ale po co? - zapytał zadowolony.
   - Chcę do domu, bo działasz mi na nerwy, Villa. 
   - No to idź - mruknął i schylił się w moją stronę. Delikatnie ucałował mój policzek i uśmiechnął się cwanie. Zrobił to specjalnie! Dupek!      
   - Pójdę! - warknęłam i wyrwałam swoją rękę. Jedynie się zaśmiał, a ja znów spiorunowałam go wzrokiem. Ten facet ewidentnie robił mi na złość i jeszcze go to bawiło. Co za bezczelny typ! Wyszłam przez taras i ruszyłam w stronę bawiącego się przyjaciela.
   - Koke, wiem jak ty, ale ja chcę już wracać do domu.
   - Ale tu jest fajnie - zaśmiał się i zaczął mnie częstować piwem. 
   - Nie chcę i tobie też radzę byś przystopował, bo będziesz jutro wrakiem!
   - Bla, bla, bla - jęknął i złapał mnie za dłoń. - Chodź, znajdziemy kogoś kto cię odwiezie.   
   - Nie musisz, przejdę się sama. Spacer nocą dobrze mi zrobi... - zawołałam, gdy już przekraczaliśmy próg domu. Nie odpowiedział mi nic, więc ruszyłam w stronę wyjścia z ogromnej willi. Kątem oka zauważyłam jeszcze jej właściciela jak opiera się o ścianę i bezczelnie uśmiecha. 
   - Dobra, teraz trzeba kogoś znaleźć kto nie pił - pokręcił nosem, gdy staliśmy przed samymi drzwiami.
   - No przecież mogę iść sama. - przewróciłam oczami.
   - Jeszcze po drodze mi cię ktoś zgwałci i co wtedy? Twój ojciec by mnie zabił! - zawołał. 
   - Wątpię. Dam sobie radę sama, bo jestem już dużą dziewczynką.
   - A co to za rozmyślania? - nagle za nami wyszedł David. Bo przecież kto inny?!
   - Szukamy kogoś, kto nie pił. Musimy dostarczyć Roxi do domu - odpowiedział mu Koke.
   - Mogę ją odwieźć. - zaproponował, a ja spojrzałam na niego jakby był przybyszem z innej planety.
   - Przestań. Zamówię taksówką - pomachałam mu telefonem przed twarzą.    
   - Dobra, w ostateczności mogę się zgodzić. - przewrócił oczami. - Bo wątpię, by ktoś tam nie tknął już alkoholu. 
   - Dzięki - powiedziałam z widoczną ulgą w głosie. Chyba dostałabym zawału, jeśli ten głupi typek miałby mnie odwieźć! 
   - Ale weź zadzwoń, jak będziesz w domu! Bo się o ciebie martwię, czasem bardziej niż o siebie - Koke zrobił głupią minę. 
   - Ok - uśmiechnęłam się lekko i wybrałam numer, by zadzwonić po taksówkę. Zamówiłam i po kilku minutach była już na podjeździe Davida.  
   - No to może ja cię do niej odprowadzę, bo wiesz, nigdy nic nie wiadomo co to się może stać - zaśmiał się gospodarz, a ja dosłownie miałam ochotę mu przywalić.  
   - Odpieprz się - warknęłam i szybko pognałam w stronę samochodu. Zazwyczaj nie używałam takich słów, ale on na nie w zupełności zasłużył. Dotarłam do taksówki i do niej wsiadłam, nawet już się nie odwracając. Widoku Villi miałam już dosyć na bardzo długi czas. Chciałam być już w domu i iść spać.

***
By nie zwodzić i zanudzać, "kochany" David pojawia się już w pierwszym rozdziale! :)

12 komentarzy:

  1. - Napięcie przedmiesiączkowe? Leżę i nie wstaję. XDDDD
    Podoba mi się taki Villa. ; D
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj, David. Jaki ty jesteś świetny! I te twoje teksty... klasa! :D
    Co się Roxie tak denerwuje? Przecież to dość sympatyczny i wredny mężczyzna i słodki jeszcze :3
    Czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej... jak ja już dawno nie czytałam żadnego bloga z Davidem w roli głównej ^^ rozdział jak najbardziej na plus :) lubię taką wersję Davida i zadziorny ten jego uśmieszek *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto się czubi ten się lubi :D :D :D Będzie ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeej, hahaha, cudowny rozdział, kocham to opowiadanie! Roxie bardzo lubię, a teksty Davida są prześwietne! Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Villa z cwanym charakterkiem już ma moje serce <3
    Po prostu genialne...
    ... jak zwykle :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już kocham tą dwójkę <3 Rozdział wspaniały a ich teksty jeszcze lepsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozwalił mnie jego tekst :D "Napięcie przedmiesiączkowe?" haha
    bardzo zadziorny charakterek Davida :D podoba mi się taki :)
    Czekam na kolejny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no rozdział zajebisty xD rozwalił mnie tekst : David Villa ze sklepu !! :D - uwielbiam xD super , pisz szybko kolejny czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  10. How to make a raw titanium recipe - TikTok
    › › Ingredients › Cooking-and-Cooking-and › › Ingredients › Cooking-and-Cooking-and How titanium hair straightener to make fram titanium oil filter a raw titanium recipe. 3, add ford focus titanium hatchback carrots, onion, habanero chiles, garlic and lime mens wedding bands titanium juice. 4, add carrots and onion, mens titanium braclets 3

    OdpowiedzUsuń