czwartek, 18 września 2014

4. Zbyt wiele słów

   Było już późno, więc zacząłem żegnać się z chłopakami z klubu. Już miałem wychodzić, kiedy niedaleko zauważyłem Roxi. Stała z jakąś dziewczyną i rozmawiały. Uśmiechała się, a ja jak głupi stanąłem i gapiłem się. Jednak zebrałem się w sobie i postanowiłem również do niej podejść i się pożegnać. Gdy byłem już obok, najpierw spojrzała na mnie jej towarzyszka, a Roxane zauważyła mnie dopiero po chwili.
   - To ja może pójdę do reszty dziewczyn. - uśmiechnęła się lekko i poszła.
   - Chciałem cię tylko uprzedzić, że gdybyś zapragnęła mnie szukać, to nie próbuj bo się zmywam. - powiedziałem uśmiechnięty do panny Cerezo.   
   - Nie będę cię szukać, Villa - odparła, uśmiechając się lekko.
   - Teraz to już pewnie nie, bo stoją obok ciebie. 
   - I podobno miałeś wychodzić - przewróciła oczami.
   - Chciałem się pożegnać - uśmiechnąłem się i zrobiłem krok w jej stronę. 
   - Nie licz na wylewne pożegnanie - mruknęła cicho.
   - Oj tam - zaśmiałem się i pochyliłem, całując w policzek. - Wracam do swojej kobiety. 
   - Biegnij, bo pewnie czeka stęskniona.
   - Pewnie teraz przewraca się na drugi bok - puściłem do niej oczko. - Do zobaczenia - dorzuciłem, po woli oddalając się. 
   - Pa! - usłyszałem jeszcze jej krzyk i wyszedłem z głośnego pomieszczenia. Złapałem taksówkę i powiedziałem kierowcy swój adres. Patrzyłem w szybę na przemijające budynki i uśmiechałem się sam pod nosem. Te rozmowy z Roxane były troszeczkę zabawne, ale mi się podobały. Niedługo później byłem już w domu. Podziękowałem opiekunce i pożegnałem ją. Wychodziłem po schodach na górę, kiedy zobaczyłem swoja córkę, przemierzającą korytarz.
   - A panienka co tu robi o tej porze? - przystanąłem i założyłem ręce.     
   - Czekałam na ciebie - odparła cichutkim głosikiem.    
   - Mówiłem, że wrócę późno - uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem do niej. - Wiesz która jest godzina? Powinnaś spać - przykucnąłem przy niej i zmierzwiłem delikatnie jej włosy na czubku głowy. 
   - Wiem, ale chciałam się jeszcze do ciebie przytulić, tatusiu - powiedziała i objęła moją szyję swoimi małymi rączkami.
   - Dobrze - zaśmiałem się i podniosłem ją, wstając. - Ale teraz idziemy już spać - szepnąłem, niosąc ją do jej pokoju. 
   - A mogę dziś spać z tobą? 
   - No dobrze - uśmiechnąłem się i wszedłem do sypialni. Położyłem ja na swoim łóżku, a ta od razu wskoczyła pod kołdrę. - Pójdę wziąć prysznic i zaraz wracam. - pocałowałem ją w czoło. 
   - Dobrze - odpowiedziała i wtuliła się w małą poduszkę, która leżała na łóżku. Ja zabrałem spodenki i ruszyłem do łazienki. Wziąłem prysznic i przebrałem się. Wróciłem do pokoju i położyłem tuż obok Zaidy, gasząc od razu małą lampkę na stoliku nocnym. Moja kobietka już spała, więc i ja mogłem spróbować zasnąć po tym męczącym wieczorze. Już nie mogłem się doczekać, kiedy Roxi dowie się, że moją kobietą jest ośmioletnia dziewczynka.

 Siedziałam w swoim pokoju z książką w dłoni. Po chwili usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Odszukałam go wśród pościeli. Numer był nieznany, ale odebrałam. Na samym początku przedstawiła mi się pielęgniarka, a ja od razu miałam same czarne myśli. Zaczęłam martwić się o ojca, ale po chwili usłyszałam, że to nie o niego chodzi! Chodziło o Selenę! Miała wypadek i jest w szpitalu. Zerwałam się natychmiastowo, wpadłam do łazienki, zaczęłam się ogarniać, żeby jakoś wyglądać i nie straszyć ludzi po drodze. Ledwo minęły dwa dni od jej urodzin, a tu takie nieszczęście. Przez telefon nie powiedziano mi co z nią dokładnie jest, ale miałam nadzieję, że to nic poważnego! 
 Wsiadłam w samochód i pojechałam pod ten szpital. Na parkingu wpadłam na tatę i Koke, którzy również tu przyjechali. 
   - Do was też dzwonili? - zapytałam, a Koke tylko pokiwał głową i całą trójką wpadliśmy do środka. Ciotka jeszcze o niczym nie wiedziała, ale musieliśmy się dowiedzieć najpierw co jest dokładnie Selenie, a później dopiero poinformować o tym jej matkę. Podeszliśmy do recepcji, do kobiety, która ciągle kazała nam czekać, bo rozmawiała przez telefon.
   - Nie, tak nie będzie - zdenerwował się mój ojciec i pierwszy ruszył w stronę ostrego dyżuru. Spojrzeliśmy z Koke po sobie i dopiero po chwili pognaliśmy za nim. Wpadł na oddział, ja z Koke zaglądaliśmy do każdej sali, a ojciec zatrzymał jednego pielęgniarza. - Gdzie znajdę Selenę Sorel? - zapytał poważnie. 
   - Kim pan jest dla niej? - zapytał młody chłopak, a w tym momencie zauważyłam swoją kuzynkę, która wychodziła z dyżurki z pielęgniarką, mając rękę w gipsie. 
   - Jej ojcem - rozbrzmiał ton mężczyzny. Każde z nas spojrzało na niego. No, ale chyba miał na myśli fakt, że jest ojcem chrzestnym, prawda? 
   - Jest... - zaczął chłopak, a wtedy Selena podeszła bliżej.
   - Tutaj jestem - odezwała się i popatrzyła na każdego z nas. Ojciec odetchnął i mocno przytulił Sel do siebie. Pozostało na tym, że ja odwożę Koke z powrotem na trening, a ojciec Selenę do jej mieszkania. Na miejscu stwierdziłam, że zostanę, usiądę na trybunie i obejrzę trwający już trening Atletico. Później, gdy już szłam na parking, oczywiście musiałam naciąć się na Davida, ale od razu go spławiłam, mówiąc, że nie mam na nic czasu, wsiadłam do samochodu i wróciłam do domu, a tam zastałam ojca, który właśnie schodził z góry ze swoją małą walizką.
   - Wybierasz się gdzieś? - zapytałam zdziwiona. 
   - Z Seleną do Paryża - odpowiedział od razu, sprawdzając czy wszystko ma. - Stwierdziła, że i tak ma zwolnienie z pracy, więc chce jechać do Francji, a samej nie chcę jej puszczać. 
   - Trzeba było powiedzieć, to pojechałabym z nią - powiedziałam. 
   - Wiem, wiem, ale i tak mam pewną sprawę do jej matki - uśmiechnął się lekko, podszedł i ucałował mnie w czoło. - W klubie już wiedzą, że wyjeżdżam. Postaram się wrócić szybko - dodał i wyszedł z domu, a ja nadal trochę tym wszystkim zdziwiona ruszyłam do kuchni. 
  Nie minęło może pół godziny, kiedy do domu, jakby nigdy nic wparował Koke. Wszedł do kuchni i usiadł sobie bez słowa na krześle przy stole.
   - Może makaronu z sosem? - zapytałam, bo właśnie ubierałam dla siebie. 
   - W sumie to możesz - mruknął, a ja zabrałam drugi talerz. Po chwili postawiłam oba na stole i wzięłam jeszcze dwie szklanki i sok z lodówki. 
   - Smacznego - powiedziałam i już miałam wpakować sobie pierwszą porcję do buzi, kiedy usłyszałam głośne:
   - Nie! - powiedział Koke, prostując się niczym struna. - To nie fair, że wyleciała bez pożegnania, prawda? - zrobił minę smutnego dzieciaka, a ja spojrzałam na niego pytająco. - No Sel! Napisała mi SMS, że wyjeżdża na jakiś czas do matki! 
   - A nie uważasz, że to właśnie było pożegnanie? - zauważyłam. 
   - Pożegnałaby się gdyby przyszła, powiedziała 'do widzenia, wrócę wtedy i wtedy', a tak to wysłała tylko głupiego SMSa! - jęknął, a ja aż uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło. 
   - Ale ty jesteś głupi, wiesz? - przewróciłam oczami. - Mógłbyś w końcu coś zrobić... Lubisz ją i to bardzo, a zachowujesz się w stosunku do niej jak niedojrzały nastolatek, niewiedzący czego chce! 
   - Bo się boję o to, że dla niej jestem tylko przyjacielem! - zrobił śmiertelnie poważną minę. 
   - Bo jak nie spróbujesz to się nie dowiesz! A teraz jedz, bo wystygnie - powiedziałam, a ten zaczął dłubać w talerzu widelcem. Dopiero zaczął normalnie jeść, kiedy oberwał ode mnie w ramię. Zakochany Jorge! Do czego to doprowadzi?!

  Dwa dni później, z samego rana doczekałam się powrotu ojca z Paryża. Siedziałam wtedy w salonie ze swoim laptopem i tłumaczyłam jakiś wywiad z francuskiego na hiszpański. To właśnie była moja robota. Tłumaczyłam teksty. Tym właśnie zajmowałam się odkąd zaczęłam podróżować. Wcześniej miałam stałą pracę w wydawnictwie.
  Wtedy właśnie wrócił mój ojciec i od razu usiadł obok mnie. Gdy już się z nim przywitałam, ten stwierdził, że musimy poważnie porozmawiać. Musiałam przyznać, że się troszeczkę wystraszyłam. 
   - Stało się coś? - zmarszczyłam brew, odkładając laptop na stolik. 
   - Chodzi o Selenę - mruknął cicho. 
   - Coś z nią nie tak? - podniosłam głos. - Coś z tą ręką? 
   - Nie - pokręcił głową. - Chodzi o to, że... - westchnął. - Selena jest twoją biologiczną siostrą. 
   - Co? - nie dowierzałam. 
   - Miałem romans z Agathe - powiedział ledwo słyszalnie, a ja aż potrząsnęłam głową. 
   - Co?! - powtórzyłam. Otworzyłam szeroko oczy, patrząc na ojca. Wstałam i zaczęłam przechodzić się w kółko. - Mama przynajmniej wiedziała? - zapytałam, a on skinął głową. - Pięknie! - prychnęłam. - Wprost idealnie! - chodziłam podenerwowana.
   - Aurelie wiedziała o tym od początku. Wybaczyła mi tą noc, którą spędziłem z jej siostrą. 
   - Ale... Ale dlaczego to w ogóle zrobiłeś? 
   - Nie wiedziałaś o tym, bo spędzałaś te ferie akurat u dziadków... - mówił, wpatrując się w podłogę. - Pokłóciliśmy się wtedy strasznie, leciały ostre słowa, a nawet chcieliśmy się rozwodzić. Pamiętam wtedy wyszedłem się przewietrzyć, a wylądowałem w pubie, upiłem się, później spotkałem twoją ciotkę, bo akurat była w Madrycie. Dotrzymała mi towarzystwa, no i... 
   - Nie kończ - westchnęłam. 
   - Później dowiedzieliśmy się, że wtedy zaszła w ciąże. Sama zadecydowała, że nikt się o tym nie dowie i wymyśliła bajeczkę o tym, że poznała w Paryżu Hiszpana, który był krótką przygodą. 
   - I mam rozumieć, że to po to pojechałeś spotkać się z ciotką? 
   - Roxane, minęło wiele lat. Selena w końcu powinna się dowiedzieć prawdy o swoim ojcu. Ty o tym, że masz siostrę też - mówił skruszony.
   - Całe życie uważałam ją za siostrę, a teraz okazuje się, że faktycznie nią jest! - usiadłam. - Ukrywaliście to przede mną. 
   - Roxi, zrozum. Tak było bezpieczniej - powiedział ojciec. 
   - A ona? Jak na to zareagowała?
   - Wściekła się, zaczęła nam wygarniać, że ją okłamywaliśmy. 
   - No to faktycznie jesteśmy siostrami, bo nawet reakcje mamy takie same - prychnęłam. 
   - Ja wiem, że to trudne, ale... Nie chcę żebyś miała do mnie żal o to. 
   - Tato - westchnęłam, przesuwając otwartą dłonią po twarzy. - Jeżeli mama ci to wybaczyła, to wszystko w porządku. Gdyby się okazało, że nie wiedziała... Oj wtedy inaczej bym zareagowała. 
   - Dziękuję, kochanie. Chciałbym też żebyś spróbowała porozmawiać z Seleną, bo naprawdę się wściekła. I na mnie i na Agathe. 
   - Spróbuję do niej zadzwonić - mruknęłam. 
   - W porządku - wstał i ucałował mnie w czoło. - Pójdę się odświeżyć i zajrzę do klubu - dodał i ruszył na górę. To wszystko było po prostu... Nieoczekiwane. Nagle dowiaduję się, że Selena to tak naprawdę nie moja kuzynka, a siostra. Ona teraz musi się czuć okropnie. Matka okłamywała ją przez dwadzieścia jeden lat, że jej ojciec to była przelotna przygoda, że praktycznie się nie znali. W sumie to była przelotna sprawa, no ale, że ze swoim własnym szwagrem? Wzięłam do ręki swój telefon i wybrałam numer Sel. Za pierwszym razem nie odebrała. Za drugim też nie, więc zabrałam się z powrotem do pracy nad tłumaczeniem. 
 Później ciągle próbowałam się do niej dodzwonić. Na nic. Potem spróbowałam połączyć się z ciotką Agathą. Odebrała. Zapytałam o jej córkę, ale usłyszałam, że zamknęła się w pokoju, a jeżeli wychodzi, to traktuje ją jak powietrze. Moim zdaniem ona to musi przeboleć sama w sobie i przyzwyczaić się do tego, dalej porozmawiać z ojcem i Agathą, a dopiero później wyjść z tym na światło dzienne.

***
No i wszystkie sprawy wychodzą na jaw :)

4 komentarze:

  1. Robi się coraz ciekawiej! ;)
    Czekam na nowość z niecierpliwością!
    Fajnie, że Sel i Roxi to siostry! ;) Ulala!
    David ja od zawsze wiedziałam, że twoją kobietą jest Zaida i ty mnie tu nie wkręciłeś!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No no, to się porobiło ciekawe jak się potoczy i kiedy to spotkanie z Villą bedzie xD heheh pisz szybko kolejny, czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  3. DAVID I JEGO KOBIETA <3 To akurat nam się udało :D

    OdpowiedzUsuń