Było już po czternastej,
a ja właśnie wychodziłam z wanny. Dziś sylwester, więc musiałam
się wcześniej zacząć przygotowywać do wyjścia. Siedziałam na
dole w ręczniku na głowie i szlafroku, popijając mocną kawę by
wytrzymać do tej północy, a nawet dłużej, kiedy usłyszałam, że
ktoś po prostu wchodzi do domu. Ojciec to nie mógł być, ponieważ
on teraz siedział w łazience, bo też przygotowywał się do
wyjścia.
- Jest ktoś? - zawołała
głośno. To była Selena!
- Tak, ja! - zawołałam
do siostry, która po weszła po chwili do kuchni.
- Cześć Roxi -
uśmiechnęła się szeroko i ucałowała mój policzek. Dwie duże
torby rzuciła w kąt. - Jestem prosto z lotniska, bo stwierdziłam,
że nie wyrobiłabym się ze wszystkim.
- I dobrze, przecież może
to tutaj leżeć, a i przygotować możemy się razem - uśmiechnęłam
się.
- Świetnie - uśmiechnęła
się szeroko. - Tęskniłaś? - poruszyła brwiami i wyjęła ze
swojej torebki malutki pakunek. - To spóźniony prezent świąteczny
- powiedziała dumnie.
- Oo, dziękuję! Też coś
dla ciebie mam, ale to jak pójdziemy na górę - uśmiechnęłam
się. Co roku się tak wymieniałyśmy, a gdy spędzałyśmy te
święta osobno, były to spóźnione podarunki. Otworzyłam pakunek,
a w środku był flakonik świetnych perfum. - Dziękuję, kochana -
przytuliłam ją.
- Miałam ci kupić
komplet seksownej bielizny na spotkanie z Villą, ale stwierdziłam,
że taki prezent dostaniesz na wieczór panieński - wzruszyła
ramionami, a ja lekko trzepnęłam ją w ramię.
- Cicho! Tata jest na
górze - pokręciłam głową.
- Oj tam - machnęła
ręką. - O której to ma być? Ile mamy jeszcze czasu?
- Koke mówił, że po
osiemnastej możemy już być - dopiłam kawę. - Mamy jakieś trzy
godzinki, ale spóźnione zrobimy dobre wejście - uśmiechnęłam
się.
- Zaczynasz mówić i
myśleć tak jak ja - zaśmiała się. - Pan V dobrze na ciebie
działa - puściła do mnie oczko, a ja wywróciłam oczami. -
Chodźmy na górę już, bo chciałam jeszcze wziąć prysznic -
powiedziała, a ja się zgodziłam. Pomogłam jej z torbami i
wyszłyśmy na górę. Wtedy akurat ojciec wychodził ze swojego
pokoju w dresach, bo pewnie też dopiero wyszedł z wanny. Selena się
z nim przywitała i także wręczyła niewielki prezent. Weszłyśmy
do mojego pokoju i od razu dałam jej prezent. Kupiłam jej nową
płytę jej ulubionego zespołu, która wyszła zaraz przed świętami.
Ucieszyła się, wyściskała mnie i później zajęła moją
łazienkę.
Okazało się, że ja pierwsza
byłam całkowicie gotowa. Wybrałam białą sukienkę do kolan z
długim rękawem, który cały był koronkowy, do tego szpilki i
kopertówka. Swój płaszcz przewiesiłam przez oparcie kanapy i
oparłam się obok niego. Chwileczkę później zszedł tato, który
świetnie prezentował się w nowym garniturze. Szedł na jakiś bal
sylwestrowy dla tych największych szych, gdzie nawet podobno ma być
sam król!
- Jest już moja taksówka?
- zapytał, a pod dom właśnie podjechał jakiś samochód.
- Już tak - uśmiechnęłam
się i podeszłam, by poprawić jego krawat, który dziś dostał od
swojej drugiej córki. Selena też właśnie zeszła na dół. Miała
na sobie czarną, dopasowaną sukienkę, szpilki i kopertówkę.
- Dziękuje, kochana - powiedział i pocałował mnie w czoło. - Bądźcie grzeczne - podszedł do drugiej i zrobił to samo.
- Spokojnie, tato - zaśmiała się. - Czy my kiedykolwiek byłyśmy niegrzeczne? - i wtedy spojrzała na mnie
- Dziękuje, kochana - powiedział i pocałował mnie w czoło. - Bądźcie grzeczne - podszedł do drugiej i zrobił to samo.
- Spokojnie, tato - zaśmiała się. - Czy my kiedykolwiek byłyśmy niegrzeczne? - i wtedy spojrzała na mnie
- No nie. Jesteście
idealnymi córkami - zaśmiał się. - Ja już muszę jechać.
- Baw się dobrze - powiedziałam mu i sama sięgnęłam po swój płaszcz.
- Wy również - uśmiechnął się i wyszedł.
- Nasza taksówka też zaraz powinna podjechać - powiedziała Sel i zaczęła wyglądać przez szybę. Stanęłam obok niej i zaczęłam obserwować jak ojciec wsiada do auta i odjeżdża. Dziś miał być wielki wieczór, bo mam się przyznać przed Koke, że moje stosunki z Villą tak naprawdę są nieco inne niż te, które pokazujemy na co dzień, a on sam ma porozmawiać poważnie z moją siostrą.
- Baw się dobrze - powiedziałam mu i sama sięgnęłam po swój płaszcz.
- Wy również - uśmiechnął się i wyszedł.
- Nasza taksówka też zaraz powinna podjechać - powiedziała Sel i zaczęła wyglądać przez szybę. Stanęłam obok niej i zaczęłam obserwować jak ojciec wsiada do auta i odjeżdża. Dziś miał być wielki wieczór, bo mam się przyznać przed Koke, że moje stosunki z Villą tak naprawdę są nieco inne niż te, które pokazujemy na co dzień, a on sam ma porozmawiać poważnie z moją siostrą.
Minęło kilka chwil, a druga
taksówka także podjechała. Zabrałyśmy swoje płaszcze i
wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy do samochodu i podałam mężczyźnie
adres naszego przyjaciela. Gdy dojechaliśmy do celu zapłaciłyśmy
kierowcy i wysiadłyśmy. Oczywiście muzykę było już słychać na
samym dole, co znaczy, że impreza już jest rozkręcona. Weszłyśmy
do środka i skierowałyśmy się do windy. Dwie minuty później
byłyśmy już w środku, gdzie panował istny tłok.
- Dobraaa - przeciągnęłam. - Koke mówił, że to miało być małe przyjęcie - pokręciłam głową. - Tak czy siak, pasuje odnaleźć gospodarza - dodałam, zdejmując swój płaszcz.
- Tak, masz rację - pokiwała głową i również zdjęła swój. Ruszyłyśmy w kierunku kuchni i właśnie tam odnalazłyśmy naszego przyjaciela. Stał sobie z Leo Bapistao, z drinkiem w dłoni i o czymś rozmawiali.
- Dobraaa - przeciągnęłam. - Koke mówił, że to miało być małe przyjęcie - pokręciłam głową. - Tak czy siak, pasuje odnaleźć gospodarza - dodałam, zdejmując swój płaszcz.
- Tak, masz rację - pokiwała głową i również zdjęła swój. Ruszyłyśmy w kierunku kuchni i właśnie tam odnalazłyśmy naszego przyjaciela. Stał sobie z Leo Bapistao, z drinkiem w dłoni i o czymś rozmawiali.
- Koke! - zawołała
Selena.
- O, dziewczyny - wyszczerzył się i podchodząc, mocno nas obie przytulił. - I Sel, jak dobrze, że jesteś już w Hiszpanii. Same jesteście? - spojrzał teraz na mnie. Już zaczął się denerwować, że zerwałam niby umowę?
- A z kim miałyśmy być? Z duszkiem? - zaśmiała się Selena. - Zostaw to - zabrała mu drinka, upiła łyk i odstawiła na blat. Chwyciła go za rękę i pociągnęła na parkiet. Ja tylko się zaśmiałam. Selena w stosunku do niego zawsze była taka otwarta, co pewnie jeszcze bardziej od środka nakręcało Koke.
- O, dziewczyny - wyszczerzył się i podchodząc, mocno nas obie przytulił. - I Sel, jak dobrze, że jesteś już w Hiszpanii. Same jesteście? - spojrzał teraz na mnie. Już zaczął się denerwować, że zerwałam niby umowę?
- A z kim miałyśmy być? Z duszkiem? - zaśmiała się Selena. - Zostaw to - zabrała mu drinka, upiła łyk i odstawiła na blat. Chwyciła go za rękę i pociągnęła na parkiet. Ja tylko się zaśmiałam. Selena w stosunku do niego zawsze była taka otwarta, co pewnie jeszcze bardziej od środka nakręcało Koke.
Leo, który tam nadal stał
zaoferował, że przygotuje mi drinka. Przystałam na to i po chwili
miałam już swój trunek. Podziękowałam i wyszłam z kuchni.
Stanęłam w kącie dużego pokoju i zaczęłam się rozglądać.
Przewijali się tu piłkarze, rozpoznawałam ich partnerki, ale
widziałam także ludzi, których praktycznie nie znałam. Koke po
prostu miał znajomości wszędzie! Spojrzałam w drugi kąt, gdzie
zauważyłam, siedzącego na oparciu kanapy, uśmiechniętego od ucha
do ucha Villę. Obok niego stała jakaś dziewczyna, szatynka w
bardzo krótkiej sukience, a mnie ogarnęło takie samo uczucie, gdy
zobaczyłam w jego domu opiekunkę Zaidy, paradującą z gołym
tyłkiem! To było dziwne, ale denerwowało mnie! Nie byliśmy razem,
a po prostu... Byłam zazdrosna jak cholera! Nie chciałam żeby
jakieś inne kobiety flirtowały z Davidem, a w szczególności na
moich oczach, bo dosłownie mnie roznosiło. Co mogłam? Patrzeć jak
laska się do niego klei i czy jakoś temu zaprzestać?
- Dobra Roxi, to nie w
twoim stylu - powiedziałam sama do siebie i znów spojrzałam na
dziewczynę, która słodko uśmiechała się do Guaje. - Roxi, jest
z tobą jeszcze gorzej, bo gadasz do siebie - pokręciłam głową i
odstawiłam szklankę na komodę. - Będę tego żałować? -
mruknęłam i ruszyłam w stronę gruchających gołąbków. Nie
powiedziałam nic, po prostu podeszłam i stanęłam pomiędzy nimi.
Przez urywek sekundy spojrzałam w oczy Villi i bez namysłu wpiłam
się w jego usta.
- Cześć, Roxane - odparł
zaskoczony David, a dziewczyna patrzyła na nas ze zdziwieniem.
- Cześć, David -
powiedziałam i kątem oka spojrzałam na szatynkę. - Tęskniłeś?
- uśmiechnęłam się do niego szeroko i pogłaskałam po policzku.
- Bardzo - zrobił poważną
minę, ale po chwili się roześmiał. - Sądzę, że ty też.
- Może tak, może nie -
szepnęłam.
- Ja już tu chyba nie
jestem potrzebna - odchrząknęła dziewczyna.
- Masz rację. Do nie
zobaczenia - zwróciłam się do niej z słodkim uśmiechem.
- Byłaś dla niej wredna
- zaśmiał się napastnik, gdy tamta odchodziła ze skwaszoną miną.
- Ale chyba mi to zaimponowało - wyszczerzył się i złapał mnie w
talii, przyciągając do siebie.
- Hej, zabieraj te łapska!
- Najpierw urządzasz
sceny zazdrości, a później mnie odpychasz? - śmiał się.
- Jakie sceny zazdrości?
O czym ty w ogóle mówisz? - droczyłam się z nim.
- Yhmm - skinął głową.
- Więc może jeszcze pójdę i dokończę rozmowę z tamtą jakże
przemiłą dziewczyną, co?
- No pewnie, leć!
- I nie będziesz
zazdrosna, wcale, a wcale? - szczerzył się.
- David, to nie jest
śmieszne! - jęknęłam i ukryłam swoją twarz w jego szyi. Czułam,
że moje policzki robią się purpurowe.
- Po prostu trzeba było
się od razu do tego przyznać - uśmiechał się i poczułam jak
gładzi dłonią moje włosy.
- Ale ja nie wiem dlaczego
tak jest - szepnęłam.
- I pewnie masz tak, że
ciągle o mnie myślisz, śnisz i chcesz mnie widzieć? - zaczął
nami lekko bujać.
- Nie.. Nie wiem!
- Szkoda, bo ja tak mam
często - szepnął mi do ucha.
- Teraz ty się ze mnie
śmiejesz, tak? - zapytałam.
- Może tak, może nie -
zamyślił się. Teraz to on się ze mną droczył!
- Villa! Mów mi tu!
- Mam mówić prawdę czy
kłamać? - zaśmiał się.
- Więc kłam - spojrzałam na niego wyczekująco, przymrużając powieki.
- Wcale o tobie nie myślę, Roxi. Nie wyczekuję kolejnego spotkania, nie chcę się przy tobie budzić, a moja córka wprost tobą gardzi! - śmiał się.
- Więc kłam - spojrzałam na niego wyczekująco, przymrużając powieki.
- Wcale o tobie nie myślę, Roxi. Nie wyczekuję kolejnego spotkania, nie chcę się przy tobie budzić, a moja córka wprost tobą gardzi! - śmiał się.
- To wcale nie jest miłe!
- udałam oburzoną.
- Sama chciałaś żebym
kłamał - odgarnął mi kosmyk włosów z czoła.
- Czyli tak naprawdę jest
zupełnie odwrotnie? - zapytałam dla pewności.
- Tak, Roxi. Jest
odwrotnie - skinął głową. - I cieszę się, że sam to z siebie
wydusiłem - zaśmiał się.
- Boże, David - zaśmiałam
się cicho. - My zachowujemy się jaka para nastolatków.
- A to źle? To wcale nie
było tak dawno!
- No tak, wcale! Mam ci
przypomnieć ile masz lat?
- Ja bardzo dobrze wiem
ile mam lat! - zaśmiał się. - Sklerozy to ja jeszcze nie mam! -
pokiwał palcem. Zaśmiałam się cicho, ale po chwili dotknęłam
jego policzka i spojrzałam mu w oczy.
- I co teraz, David?
- A ja jak chcesz żeby
było? A poza tym, nie usłyszałem jeszcze od ciebie konkretnej
odpowiedzi. - uśmiechnął się lekko.
- Naprawdę jej
potrzebujesz? Pocałowałam cię na oczach wszystkich. To chyba coś
znaczy!
- Nie, nie potrzebuję -
zaśmiał się i pocałował mnie w środek czoła. - No popatrz,
podczas naszych pierwszych spotkań, miałaś ochotę mnie zabić, a
teraz jest całkowicie odwrotnie.
- Musisz mi to
przypominać? - spojrzałam na niego.
- Tak, bo to było fajne,
widzieć tą chęć mordu w twoich oczach!
- Bo mnie denerwowałeś,
no! - zaśmiałam się.
- Nadal lubię to robić -
cmoknął mnie w czubek nosa. - Idziemy zatańczyć?
- Jasne - odparłam z
szerokim uśmiechem na ustach. Chwycił moją dłoń i pociągnął
mnie do miejsca, gdzie tańczyli inni. Jedną dłoń położył na
mojej talii, a drugą ściskał moją. Rękę ułożyłam na jego
ramieniu i spojrzałam w jego oczy, w których mogłam się teraz
zatapiać.
Praktycznie cały czas bawiłam
się z Davidem. Rozmawialiśmy, bawiliśmy się, piliśmy,
tańczyliśmy i skradaliśmy sobie pocałunki, jak faktycznie para
nastolatków! I mało interesowało mnie to, że widziała to połowa
drużyny.
W pewnym momencie podeszła do
nas Selena, a po jej minie nie mogłam niczego wywnioskować.
- Wybaczcie gołąbeczki -
powiedziała. - Ciebie zabieram - spojrzała na mnie. - A ty uważaj
na Koke - wskazała na Davida.
- Stało się coś? -
zdziwiłam się, a ona pociągnęła mnie do sypialni piłkarza,
która na szczęście była pusta. - Halo, Selena! - zawołałam do
niej.
- Pocałował mnie -
powiedziała zdenerwowana i zaczęła chodzić w kółko. Ja usiadłam
na rogu łóżka. - Staliśmy sobie z drinkami na balkonie,
patrzyliśmy przez okno jak wszyscy się bawią i nagle Koke zauważył
jak całujesz się z Villą. Jego mina była wprost epicka. Zaczął
mnie wypytywać czy się z nim spotykasz, no to mu potwierdziłam.
Zaczął się śmiać i mówić sam do siebie, że mógł się sam
domyślić i tak dalej - mówiła szybko na jednym wdechu. - Spojrzał
na mnie, ale tak jakoś inaczej i powiedział, że po prostu musi to
zrobić i... I mnie pocałował! - stanęła w miejscu z szeroko
otwartymi oczami, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Mogę
stwierdzić, że jestem dumna z tego głupka! W końcu!
- Powiedział coś
jeszcze? - zapytałam.
- Nie zdążył, bo od
razu pobiegłam do ciebie. Roxi, czy on... - uniosła jedną brew.
- Czy kocha się w tobie
od małego? Tak - pokiwałam głową. - Czy ktoś o tym wiedział?
Każdy kto się domyślił.
- Świetnie - mruknęła
pod nosem. - I co mam teraz zrobić?
- Może porozmawiać z
nim? Znacie się nie od wczoraj.
- No dobra - westchnęła
i wystrzeliła z pokoju. Zaczęłam się w tym wszystkim gubić,
naprawdę! Jej reakcja na to wszystko jest co najmniej zakręcona!
Zakręcony sylwester!
OdpowiedzUsuńVilla sie przyznal, Koke pocałował Selene. Cudnie normalnie :D
Pozdrawiam ❤
No taki sylwester to ja sama chciałabym przeżyć :D Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńWolałabym scenę zazdrości w wykonaniu Villi, ale tą też się jakoś zadowolę.
OdpowiedzUsuń% są, to i od razu wszyscy są odważniejsi. :D
U lala, ja też chcę takiego sylwestra! :*
OdpowiedzUsuńSelena i Koke wreszcie coś jest między innymi! :)
Roxie no no co za pocałunek ;**
O super, tacy odważni :)
OdpowiedzUsuń