poniedziałek, 12 stycznia 2015

16. Słodki dom

  Od imprezy minęło już kilka dni. Z tego co wiem, Selena z Koke później jeszcze rozmawiali i dziewczyna poprosiła o czas, o to by sobie wszystko poukładała, a kilka minut później jakby całkowicie odmieniona, powiedziała, że mogą spróbować. Koke na to przystanął. Próbować mogą, może się uda, a może nie. Chyba gdzieś w głębi chciałabym jednak by im się udało.
  Jeżeli chodzi o Koke, jakoś spokojnie przyjął to, że spotykam się z Davidem. Nie krzyczał, nie prawił kazań Villi, ale za to mi skrzeczał nad uchem, że w końcu jego Roxi znalazła sobie porządnego faceta... No, ale przecież tak jakby oficjalnie nie jestem z Davidem. A może tak? W sensie, dla mnie i dla niego. Od początku mieliśmy się spotykać tylko z wiadomych powodów, ale później spędzaliśmy więcej i więcej czasu razem. Po tym co usłyszałam od Davida na domówce u Jorge, chyba jednak musiałam przyznać to przed sobą, że cholernie mi zależy na tym piłkarzu.
   Czas płynął szybko. Zanim każdy się zdążył obejrzeć, a już była połowa lutego.
Była nawet ładna pogoda, a mi się nudziło, więc wyszłam na stadion. To miał być pierwszy trening po powrocie chłopaków z tygodnia zgrupowań reprezentacyjnych. Szczerze? Bardzo chciałam zobaczyć Davida, bo... Bo zdążyłam za nim zatęsknić.
  Po tym jak David wyznał mi to co wyznał, coś się zmieniło. Nadal spotykaliśmy się, nadal spędzałam czas z nim i z jego córką, ale czułam się inaczej. David zrobił się odważniejszy i nie hamował się by pocałować mnie przy Zaidzie. Ja sama też jeszcze bardziej zbliżyłam się do dziewczynki. Gdy David wyjeżdżał, zostawałam z nią i razem kibicowałyśmy przed ekranem telewizora. Widziałam też różnicę w seksie, bo albo mi się wydawało, albo faktycznie był bardziej namiętny, czulszy... Można powiedzieć, że o tym wszystkim wiedziała tylko Selena, Koke, mała Zaida, Reina i jego rodzinka oraz Juanfran, który z czasem sam coś wywęszył. Nie zdziwiłoby mnie to wcale gdyby reszta drużyny też o tym szeptała, ale na szczęście do wszystkich mam zaufanie i wiem, że nie wygadają się nikomu z zewnątrz.
 Zamiast od razu iść na trybuny, wstąpiłam do biur by zobaczyć się z Sel i innymi dziewczynami. Pogadałam z nimi przez chwilę i pustym korytarzem, ruszyłam na trening chłopaków. Jednak gdy mijałam drzwi do toalet, poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie, dłonią zakrywa usta i wciąga do pomieszczenia. Chciałam zacząć krzyczeć, ale ten odwrócił mnie przodem, opierając o ciąg szafek z umywalkami. Z jednej strony poczułam ulgę, z drugiej radość, a jeszcze z trzeciej złość, gdy zobaczyłam wyszczerzonego Ville!
   - David, ja ci kiedyś coś zrobię! Obiecuję! - warknęłam, grożąc mu palcem.
   - Tak tylko mówisz - puścił do mnie oczko.
   - Tym razem jestem poważna - pokiwałam głową. - Przestraszyłeś mnie!
   - Przepraszam, nie chciałem - wyszeptał i schylił się, muskając swoimi ustami moją szyję.
   - Jakoś automatycznie ta złość na ciebie mi przeszła - zachichotałam.
   - Wiedziałem, że to na ciebie podziała!
   - I tym razem się nie pomyliłeś - pokręciłam głową i oplotłam rękami jego szyję.
   - Przecież ja się nigdy nie mylę - westchnął i potarł swoim nosem o mój.
   - Ej, panie nieomylny - zamruczałam. - Dlaczego my jesteśmy w łazience, Villa? I to zapewne męskiej, do której zapewne zaraz ktoś się właduje - zaśmiałam się.
   - Niby kto? Trening mamy - wyszczerzył się.
   - Właśnie widzę jak biegasz i się pocisz - przesunęłam dłonią po jego czarnych, ułożonych włosach.
   - Spocić bym się mógł - zamruczał i ścisnął mój pośladek.
   - Wam naprawdę brakuje kobiet na tych zgrupowaniach! - zaśmiałam się, uderzając go lekko w ramię. Pochyliłam nad jego ustami, a po chwili delikatnie je musnęłam.
W tej samej chwili drzwi od łazienki się otworzyły, ale jakoś się tym nie przejmowaliśmy. To zapewne któryś z chłopaków, więc całowaliśmy się dalej.
   - Przep... - usłyszeliśmy, a mi coś w tym głosie nie pasowało. Oderwałam się od Davida i spojrzałam w kierunku drzwi. Tam w progu widziałam mojego ojca! Najpierw jakby zmieszany chciał zamknąć drzwi, a po chwili zdał chyba sobie sprawę kogo naprawdę zobaczył i znów otworzył drzwi i wbił w nas swój wzrok. Stanęłam przed Villą, patrząc na ojca. Czułam, że się czerwienię.
   - Cześć, tato - powiedziałam niepewnie, bo nawet nie wiedziałam jak się odezwać i czy w ogóle...
   - Cześć. Możesz mi powiedzieć co tutaj robisz? - zapytał.
   - Bo właśnie... - dukałam i poczułam dopiero, że ciągle ściskam dłoń Davida. Czułam się jak tłumacząca się nastolatka, którą przyłapali rodzice na całowaniu się z pierwszym chłopakiem!
   - Co właśnie? - spojrzał na nas i machnął dłonią. - Nie dość, że Selena romansuje z Koke, to na dodatek ty z Villą!
    - Przeszkadza ci to? - zmarszczyłam brew.
   - Nie, tylko wolałbym się dowiedzieć o takich rzeczach wcześniej, nic więcej.
   - Tobie nawet ktoś z mianem króla by nie pasował - pokręciłam głową i westchnęłam, przymykając oczy.
   - Roxane, tu nie chodzi o to! Jesteś moją córką i powinienem wiedzieć, że umawiasz się z kimś z mojego klubu - spojrzał na piłkarza.
   - Teraz już wiesz - odparłam ciszej i automatycznie mocniej ścisnęłam dłoń Villi. Chciałam już wyjść z tej łazienki, bo czułam się jakby skrępowana. Poza tym, to było dla mnie dziwne odczucie, że ojciec dowiedział się o tym tak nagle.
   - David, wracaj na trening - zwrócił się do niego ojciec. - Chcę porozmawiać z córką.
 Skinął, a mijając mnie ucałował w czubek głowy, lekko się uśmiechając. Opuścił pomieszczenie, a ja znów oparłam się o umywalkę ze spuszczoną głową.
   - Ty i Selena jesteście takie nieodpowiedzialne! Wiecie, że to są piłkarze z mojego klubu?!
   - I co w tym złego? - opadały mi ręce. - Mężczyzna jak każdy inny. Też ma swoje życie i rodzinę. Poza tym, sam wolałeś żeby Sel była z Koke niż z tym Lucasem!
   - No i właśnie wystarczy, że Koke jest z Sel.
   - Tylko, że ja zaczęłam spotykać się wcześniej z Davidem, zanim Selena z Koke zaczęli - mruknęłam pod nosem. - To takie złe, że akurat z nimi jesteśmy szczęśliwe?
   - Prasa zrobi z tego sensację i będą problemy.
   - Ale ja mam daleko prasę - jęknęłam. - Jak chcą to niech się tym jarają. To normalne, że ktoś z kimś jest.
   - Porozmawiamy o tym w domu, bo teraz mam obowiązki - powiedział poważnie i wyszedł.
  Przejechałam dłonią po włosach i też wyszłam, kierując się na boisko. Usiadłam na krzesełku obok siostry i wbiłam wzrok w piłkarzy. David biegał z resztą. Ojciec robił problemy, ale ja i tak chcę się widywać z Guaje.
   - Coś ty taka naburmuszona? Stało się coś? - zapytała siostra.
   - Tata nas przyłapał - szepnęłam.
   - Ciebie i Ville? - zdziwiła się. - To co wyście robili?
   - Całowaliśmy się w męskiej ubikacji - zaśmiałam się cicho.
   - No nieźle - mruknęła, kręcąc głową. - Po twoim humorze, wnioskuję, że was od razu nie pobłogosławił. David też jak wychodził to był jakiś taki zamyślony...
   - Znasz ojca - jęknęłam cicho. - Jest przeciwny każdemu związkowi.
   - Najlepiej żebyśmy zostały starymi pannami - mruknęła. - Carlosa lubił, a widzisz jakim dupkiem się okazał.
   - No fakt. Ojciec nie ma nosa do naszych facetów.
   - No tak, nie ma - pokręciła głową. - Ale nie przejmuj się... Mnie i Koke jakoś przetrawił, więc Davida też zaakceptuje.
   - Tak myślisz? - zapytałam, spoglądając na nią.
   - No pewnie. Ja i Koke tylko próbujemy, jakieś nieśmiałe buziaki i tyle, a wy się naprawdę kochacie - uśmiechnęła się szeroko.
   - Tak Sel, kocham go - skinęłam głową. Po raz pierwszy się chyba do tego przyznałam na głos.
   - I to mi się podoba - puściła do mnie oczko. - Teraz musisz tylko mu o tym powiedzieć.
   - Powiem. Potrzebowałam sprzeciwu ojca, żeby móc się do tego przyznać.
   - Czyli jednak wyszło wam to na dobre - zaśmiała się.
   - Zobaczymy jak wyjdzie, bo jeszcze Davidowi tego nie powiedziałam.
   - Przecież widać, że on ciebie też kocha. Zobacz jak się w nas wpatrują - powiedziała, wskazując na Ville i Koke.
   - Koke cały czas się na ciebie tak patrzy - palnęłam bez namysłu.
   - Wiem, że on jest szczęśliwy z tego powodu, ale nie wiem czy ja czuję do niego coś więcej niż wcześniej. Zawsze był moim przyjacielem i chyba tak było najlepiej.
   - To może z nim porozmawiaj - powiedziałam i uśmiechnęłam się do Davida, który się tu patrzył. - Przecież zrozumie. Żadne z was nie chce nic na siłę.
   - Masz rację. Muszę to jakoś poukładać sobie, żeby go nie zranić.
   - Da radę - uśmiechnęłam się do niej lekko.
   - A ty się nie przejmuj ojcem. Jak chcesz, mogę porozmawiać z ojcem o was.
   - Jak chcesz, ale to, że jestem z Davidem to moja decyzja i niech się przyzwyczai.
   - Tak będzie, zobaczysz - położyła głowę na moim ramieniu i tak spędziłyśmy czas do końca treningu. 

  No i wyszło na jaw.. Ojciec Roxi musiał się o wszystkim dowiedzieć i to jeszcze w taki sposób! Bardzo stęskniłem się za Roxi po tym zgrupowaniu, ale faktycznie mogłem poczekać do końca treningu, bo w końcu do tej łazienki mógł wejść każdy. Po treningu widziałem, że Roxane została na stadionie z Seleną, więc ja od razu pojechałem do domu. Powiedziałem Cassie, że jest już wolna i sam zostałem z Zaidą.
  Siedziałem z nią na górze w jej pokoju i pomagałem w lekcjach. Próbowałem jej wytłumaczyć jak to jest dokładnie z tym dodawaniem i odejmowaniem, kiedy usłyszałem, że ktoś wchodzi. Klucze miałem tylko ja, opiekunka małej i dodatkowe klucze dałem Roxane, więc to musiała być ona.
   - David? - usłyszałem jej głos.
   - Na górze - zawołałem i usłyszałem jak wychodzi po schodach. - U Zaidy - dodałem, a po chwili była już przy nas. Pocałowała mnie w policzek i potem moją córkę w czubek głowy. - Wszystko okej? - szepnąłem do niej, a ona kiwnęła głową.
   - Co robicie? - zapytała małej.
   - Tata tłumaczy mi matematykę, ale dalej nic nie rozumiem - rozłożyła ręce, robiąc zabawną minkę, co rozśmieszyło Roxane.
   - To może ja spróbuję, a tata przyniesie coś do picia, okej? - spojrzała na mnie, a ja się zgodziłem. Zostawiłem je same i ruszyłem na dół do kuchni. Zabrałem sok z lodówki oraz szklanki i wróciłem na piętro. Przystanąłem chwilę w progu i obserwowałem jak Roxi próbuje zobrazować Zaidzie wszystko na kredkach. Dwie kredki i dwie to cztery, a gdy zabierzemy jedną to będzie ich trzy. Świetnie im szło!
   - Jestem - podszedłem i ustawiłem szklanki na stoliku. - I jak?
   - Widzisz tato, trzeba było od razu zadzwonić po Roxi - Zaida pokręciła głową.
   - Skarbie, bo czasem najprostsze rozwiązanie może okazać się bardzo... odległe - podrapałem się go głowie. - Pomysłowo z tymi kredkami - puściłem oczko do Roxane.
   - Tak samo tłumaczyła mi to moja mama - uśmiechnęła się i pogłaskała moją córkę po główce. Jeszcze chwilę posiedzieliśmy z Zaidą nad tymi lekcjami, a później postanowiliśmy przenieść się we trójkę do sypialni. Włączyliśmy sobie jakiś film dla dzieci i położyliśmy się na dużym łóżku. Roxane opierała się o mój tors, a Zaida leżała praktycznie na jej brzuchu. Jednakże było nam tak bardzo wygodnie. Tak wygodnie, że nawet nie wiem kiedy, ale każde z nas zasnęło w swojej pozycji.
  Gdy rano się przebudziłem, okazało się, że zaspaliśmy... To znaczy ja miałem jeszcze czas do treningu, ale żeby się wyrobić z Zaidą do szkoły to nie było szans. Wstałem najdelikatniej jak potrafiłem by nie zbudzić dziewczyn, ale i tak Cerezo się obudziła.
   - Ciii, możesz jeszcze spać - uśmiechnąłem się lekko, a ona spojrzała na zegarek.
   - Jest już przed ósmą - szepnęła zaspana.
   - Nie zdążę już wyrobić się z Zaidą do szkoły, więc jeden dzień mogę jej odpuścić. Zadzwonię do jej wychowawczyni, że się źle czuje.
   - Chcesz uczyć dziecko od małego kłamać? - zaśmiała się cicho.
   - Uwierz, nie raz będzie mnie jeszcze wkręcać, że boli ją brzuch, bo nie będzie chciała iść na jakąś klasówkę - powiedziałem i pocałowałem Roxi w czoło. - Zadzwonię do Cassie żeby do niej przyszła.
   - Przecież mogę z nią zostać. I tak nie mam nic innego do roboty - wzruszyła ramionami i podciągnęła delikatnie Zaidę do góry, bo rzez całą noc spała w połowie nas.
   - Naprawdę? Byłoby świetnie - wstałem i okryłem je kocem. - I wieczorem miała przyjść z nią na mecz.
   - Mogę ją zabrać - uśmiechnęła się.
   - Jesteś aniołem, Roxane - wyszczerzyłem się. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że obie się lubicie - dodałem. - Wezmę rzeczy i idę pod prysznic. Nie będę wam przeszkadzał, śpijcie jeszcze.
   - David - zatrzymała mnie, gdy byłem przy wejściu. - Chcę żebyś wiedział, że mam w nosie to co myśli i mówi mój ojciec. Musi się z tym pogodzić - powiedziała poważnie, a mnie pocieszyły te słowa. Starałem się bardzo nie martwić jej ojcem, ale jednak...
   - Śpij - uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem z pokoju, kierując się do łazienki. Najpierw jej stosunek do mnie był neutralny, ale mnie się cholernie podobała. Później zawarliśmy pakt, w którym mieliśmy się spotykać tylko w jednym celu, a dalej... Dalej się w niej zakochałem i chyba nie wyobrażam sobie życia, tutaj w Madrycie, bez Roxane.

5 komentarzy:

  1. Dobrze, że Cerezo ma świetne kontakty z Zaidą. Czekam na zazdrosnego Villę! :D
    /S

    OdpowiedzUsuń
  2. No to widzę, że zaczyna się powoli układać, super! Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No raczej, David :)
    Davvid & Roxie = <33
    Chcę więcej! Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  4. A już myślałam że mu wyzna miłość :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, między Roxi, a Davidem wszystko zaczyna się układać (mam nadzieje, że za dużo nie namieszałaś między nimi :))
    teraz tylko trzeba kibicować Selenie i Koke :)

    OdpowiedzUsuń