Dochodziła piętnasta, a
ja od rana siedziałam w piżamie, ponieważ miałam dziś takiego
prawdziwego lenia! Posiedziałam trochę przed telewizorem, później
dokończyłam jedno tłumaczenie, zrobiłam sobie lekki obiad i znów
zasiadłam przed telewizorem. Z mojego jakże pożytecznego zajęcia
wyrwał mnie dźwięk nadchodzącego SMSa. Wzięłam telefon do ręki
i okazało się, że dostałam wiadomość od Davida. Chciał się
spotkać, tak jak mówił wczoraj. Odważnie się z nim umówiłam i
dopiero gdy poszłam pod prysznic i później się przebrać,
ogarnęło mnie dziwne uczucie, że co ja tak właściwie robię?!
Już miałam odpisać Guaje, że nic z tego, ale mieliśmy umowę, a
ja zawsze jestem słowna. Gdyby tata, Selena albo Koke zobaczyli, że
właśnie wychodzę ubrana w sukienkę, miałabym urządzone
przesłuchanie... Z resztą sama się dziwię, że ją wybrałam!
Wyszłam z domu i udałam się
prosto do hotelu, w którym miał czekać David. Wysłał mi
wiadomość z numerem pokoju, więc od razu wyjechałam na drugie
piętro i poszłam do pokoju. Niepewnie otworzyłam drzwi i weszłam
do niego. Pomieszczenie wydawało się być puste, więc trochę się
zdziwiłam.
- Dzień dobry! -
usłyszałam, równo z tym jak złapał mnie pasie i gwałtownie
przysunął do siebie, co mnie wystraszyło, aż podskoczyłam.
Zaśmiał się i odwrócił mnie do siebie przodem.
- Nie ma straszenia mnie,
Villa! - pogroziłam mu palcem z poważną miną, a on uśmiechnął
się cwaniacko i przesunął delikatnie wargami po mojej szyi. - I
nie działa to na mnie, bo nadal jestem zła! - mruknęłam.
- Tak, tak. Powiedzmy, że
wierzę - powiedział seksownym tonem.
- Jesteś nieznośny,
wiesz? - przymrużyłam powieki.
- Naprawdę teraz będziesz
gadać? - jęknął i zabrał mnie na ręce, kierując się w stronę
łózka. - Możemy teraz robić o wiele lepsze rzeczy - dodał,
uśmiechając się cwanie.
- Tak Villa, będę gadać!
- oburzyłam się, a on ułożył mnie na pościeli i zawisnął nade
mną, patrząc mi w oczy.
- Wolałbym, gdybyś
jęczała, ale dobra - odparł i wpił się w moje usta.
- Jeżeli doprowadzisz
mnie do takiego stanu, to może będę i jęczeć - wypaliłam i
dopiero później uświadomiłam sobie co powiedziałam. I znów
poczułam, że się czerwienię, a on się cicho zaśmiał.
- Postaram się - szepnął
mi wprost do ucha i przesunął wierzchem dłoni po moim udzie,
wsuwając ją pod moją sukienkę.
- Ale nadal to na mnie nie
działa, ponieważ dalej jestem zła - powiedziałam, próbując
zachować powagę, pomimo tego, że jego palce zaczęły łaskotać
mnie po brzuchu.
- Czy wy wszystkie
jesteście aż tak uparte? - uniósł jedną brew, a ja się
zaśmiałam.
- Insynuujesz coś?
- No, bo... - zaczął,
ale nagle przerwał, nabierając powietrze. - Jeżeli zacznę głupio
nawijać, to pogorszę sprawę, mam rację?
- Tak, w tym przypadku
masz rację - uśmiechnęłam się i owinęłam dłońmi jego szyję.
Podniosłam lekko głowę, przygryzając dolną wargę. Położyłam
swoją dłoń na jego policzku i delikatnie musnęłam usta Villi. -
Ale nie przyzwyczajaj się do tego, że będę to częściej
przyznawać - szepnęła i znów wpiłam się w jego wargi.
- Zawsze coś - mruknął
i pozbył się swojej koszulki. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
Wtedy już automatycznie moje dłonie powędrowały na jego klatkę
piersiową, a jego zaczęły błądzić po moich plecach, by odnaleźć
zamek sukienki. Pocałunkami wodził po moim dekolcie, a ja czułam,
że mój oddech i tętno przyśpiesza.
- Troszkę niżej -
podpowiedziałam mu, bo nie mógł znaleźć zamka. Uśmiechnął się
pod nosem i po chwili odnalazł go i rozpiął. Po woli zsuwał moje
ramiączka, całując w odkryte ramiona. Zsunął ze mnie sukienkę i
zostałam w samej bieliźnie. Przez moment wodził po krawędziach
materiału mojego stanika, a po chwili zsunął jedno ramiączko
mojego stanika i lekko ucałował ramię. To samo zrobił z drugą
stroną, po czym całkowicie się go pozbył, zastępując materiał
swoimi ciepłymi ustami. Cicho westchnęłam i wsunęłam palce w
jego włosy.
Przygryzłam dolną wargę i
obserwowałam jego poczynania, jak po woli zsuwa dolną cześć mojej
bielizny, a drugą dłonią gładzi moje udo. Zaczął całować
miejsca na moim brzuchu i przesuwać się ku górze. Położył dłoń
na mojej talii, a drugą ręką podparł się na łokciu. Przysunął
twarz do mojego ucha.
- Obiecuję, że niczego
nie pożałujesz - szepnął i zaczął obdarowywać moją szyję
pocałunkami.
- Mam taką nadzieje -
mruknęłam cicho i dobrałam się do jego spodni.
Odpinałem jego pasek, gdy on
nieprzerwanie całował moją szyję. Rozpięłam guzik i dłonią
zaczęłam błądzić po jego plecach. Pozbył się jeansów i został
w samych, czarnych bokserkach.
Położył mnie delikatnie na łóżku
i zawisł nade mną. Jedną dłonią pozbył się bokserek, a drugą
delikatnie gładził moje ciało. Czułam przyjemne ciepło i
dreszcze, przechodzące po mojej skórze. Uśmiechnął się i musnął
moje wargi. Miał rację, że na mnie działał, ale nie przyznam mu
w tym racji, bo pewnie jak każdy facet obrósłby w pióropusz i
chodził dumny.
- Gotowa na najlepsze
popołudnie w swoim życiu? - zapytał uśmiechnięty, a ja cicho
zachichotałam.
- Teraz ty za dużo
mówisz, Villa - szepnęłam, a on się zaśmiał i spojrzał mi w
oczy, wtedy poczułam go w sobie. Odchyliłam lekko głowię i
jęknęłam cicho. Czułam, że odpływam, bo David za razem był
delikatny, namiętny, ale i pewny. Dla mnie mogłoby się to nigdy
nie kończyć. I właśnie przypomniałam sobie, że byłam przedtem
przestraszona tym spotkaniem, pomimo tego, że już wcześniej
przecież byłam z Davidem. Jego dłonie, usta, język, cały on
zaczynał doprowadzać mnie do szaleństwa.
Leżałam na brzuchu z
przymkniętymi powiekami, jeszcze miarkując swój oddech. Na plecach
czułam ułożoną dłoń Davida, który leżał obok mnie.
Otworzyłam po woli jedno oko, by na niego spojrzeć, ale okazało
się, że on ciągle mnie obserwował i na domiar złego, zaczął
się śmiać.
- Palant - westchnęłam
ciężko i z powrotem opuściłam powiekę, a on się przysunął
bliżej mnie i przesunął czubkiem nosa po moim ramieniu.
- Jutro wyjeżdżam i
wracam dopiero w poniedziałek - powiedział.
- Będę miała
przynajmniej tydzień spokoju - zaśmiałam się i podparłam głowę
na ręce.
- A później będziesz
stęskniona i napalona - rozmarzył się.
- Chciałbyś! - lekko
oburzona uderzyłam go w ramię.
- Zobaczymy - puścił mi
oczko.
- Zobaczymy, ale kto tu
będzie bardziej napalony! - wytknęłam mu palcem w tors.
- Dobra! - zaśmiał się
i dał mi całusa w nos. - Muszę zbierać, bo Zaida czeka.
- Okej - skinęłam głową.
- Nie zobaczy ojca przez tydzień, więc musi cię trochę pomęczyć!
- zaśmiałam się.
- Dokładnie - pokiwał
twierdząco głową. - Jeśli będziesz chciała, to możesz do niej
wpaść. Będzię z nią jej opiekunka, bo Patrycia podobno ma teraz
zawirowanie w pracy.
- Myślisz, że będzie chciała?
- zapytałam niepewnie. - Widziałyśmy się tylko raz.
- Ale pytała się o
ciebie. Przecież to nic złego - wzruszył ramionami.
- Może do niej wpadnę -
uśmiechnęłam się. - I życzę ci powodzenia na zgrupowaniu.
- Dzięki. Będę miał
pod opieką Koke, więc nie martwcie się o niego - puścił do mnie
oczko.
- Ja chyba bardziej
martwię się o was w jego towarzystwie, niż o niego - przewróciłam
oczami.
- Hej, wypraszam sobie! -
zawołał ze śmiechem i naciągnął nas siebie bokserki.
- No co? Trener tam z taką
bandą dostanie jakiejś nerwicy - śmiałam się i obserwowałam jak
wstaje i się ubiera.
- Nie, on już jest
przyzwyczajony.
- Chociaż tyle -
uśmiechnęłam się i sama wstałam, biorąc swoją bieliznę. - Z
kim będziecie grać?
- Z Finlandią, a później
towarzysko z Chile - odpowiedział z uśmiechem. - Ustrzelę coś dla
ciebie!
- Dla mnie? - spojrzałam
zdziwiona na niego.
- W podziękowaniu za
cudowny seks - puścił mi oczko.
- Jednak jesteś głupi,
Villa - przewróciłam oczami i naciągnęłam na siebie swoją
sukienkę.
- Dobra, dobra - pokiwał
głową i stanął przede mną całkowicie ubrany. - Wcześniej
mówiłaś inaczej, ale nic nie mówię.
- Przyzwyczaj się.
Kobieta ma milion myśli na minutę - machnęłam ręką.
- Zapamiętam - skinął
głową i schylił się do mnie, całując mój policzek. - Spadam.
Do zobaczenia za tydzień!
- Do zobaczenia i
powodzenia - uśmiechnęłam się i odprowadziłam go wzrokiem do
drzwi. Podeszłam do lustra i poprawiłam włosy, po czym zaczęłam
szukać po pokoju swojej torebki. Odnalazłam ją i wyszłam z
pokoju. W recepcji oddałam kartę magnetyczną i skierowałam
się do wyjścia. Grzecznie podziękowałam młodemu chłopakowi,
który robił za odźwiernego i ruszyłam w swoją stronę. Można by
powiedzieć, że przez chwilę poczułam się jak w jakimś serialu,
których naoglądałam się rano. Tam też schodzą się na takie
spotkania w hotelach. Tylko taka zmiana, że ani ja, ani on nikogo
nie zdradzamy.
Gdy wróciłam do domu,
wyminęłam się w progu z naszą gosposią, która zameldowała, że
wszystko już na dziś zrobiła, a gdzieś na górze jest panna
Sorel. Czyli moja siostra. Wyszłam po schodach na górę i od razu
popędziłam do mojego pokoju, gdzie przeczuwałam, że była Selena.
I moje przeczucie okazało się trafne, bo siedziała sobie na fotelu
razem z moim laptopem.
- Chyba powinnam zaczynać
pobierać opłaty za korzystanie z niego - zaśmiałam się. -
Najpierw Koke, teraz ty - dodałam.
- Czołem, siostra! -
zawołała z szerokim uśmieszkiem na ustach.
- Hej - uśmiechnęłam
się i usiadłam na drugim krześle. Sel zamknęła komputer,
odkładając go na stolik.
- Co słychać? -
zapytała, bacznie ją obserwując.
- Wszystko okej -
zaśmiałam się. - A u ciebie i Lucasa?
- Jest cudownie. On jest
cudowny - puściła do mnie oczko. - Codziennie dzwoni.
- To świetnie -
uśmiechnęła się. - Pewnie obmyśla jak tam cię następnym razem
zaskoczyć.
- Jestem pewna, że to
zrobi, bo ostatnio zwątpiłam w jego uczucie - mruknęła cicho.
- Hej, hej! -
spoważniałam. - Co się dzieje? Zrobił ci coś?!
- Nie - zaprzeczyła
szybko. - Po prostu rano posprzeczaliśmy się odrobinkę przez
telefon, ale to mało ważne - machnęła ręką.
- Pierwsze sprzeczki -
westchnęłam. - Masz rację, nic poważnego - uśmiechnęłam się
lekko. - Bez sprzeczek nie byłoby związku.
- I dlatego wszystko
wróciło do normy - uśmiechnęła się szeroko. - Ale dosyć o
mnie! - zamachała dłonią. - Lepiej mów co się tobie stało -
poruszyła brwiami.
- A mnie się coś stało?!
- zrobiłam wielkie oczy.
- Masz na sobie sukienkę,
Roxi - posłała mi znaczące spojrzenie. - I na dodatek jesteś
radosna!
- A to źle? - zapytałam,
a ja w z jej miny wywnioskowałam, że wie, że na pewno coś
ukrywam! - Zawsze narzekaliście równo z Koke, że nie ubieram się
w sukienki.
- I jestem pewna, że ta
zmiana jest czymś lub kimś spowodowana - nie spuszczała ze mnie
wzroku.
- Wymyślasz, Sel -
zaśmiałam się nerwowo.
- Masz faceta? - zapytała,
a ja zrobiłam się cała czerwona. - Nie gadaj, Roxi!
- Nie mam - odparłam,
przewracając oczami, a ona zmroziła mnie wzrokiem. - Dobra, mam!
Zadowolona? - westchnęłam.
- No to gadaj! Szybko!
- Tylko, że to nie jest
taki normalny związek. To w ogóle nie jest związek! - plątałam.
- No to co to jest? -
zmarszczyła brwi.
- Oj, nooo - jęknąłem.
- Nieważne...
- Ważne! Jesteśmy
siostrami, przyjaciółkami, a na dodatek ja jestem strasznie
ciekawska, więc wyciągnę to z ciebie nawet jeżeli musiałabym
zastosować tortury! Chyba, że chcesz po dobroci?
- Dobra, inaczej nie dasz
mi żyć! - pokręciłam głową.
- Masz rację - pokiwała
energicznie głową. - Innym sposobem stałabym się bardzo
upierdliwa!
- Bo...
- Bo...?
- Przespałam się z... -
zaczęłam. - Villą - szepnęłam najciszej jak tylko mogłam.
Cudowny seks i Villa? Roxie ma za dobrze :)
OdpowiedzUsuńTa ich umowa, to mnie dobija! Oni przecież MUSZĄ być razem!
I będą, ja to wiem!
Rozdział cuuuuuuudooooowny! :*
Czekam na nowość!
Ajajajaj ale się porobiło :D Villa i Roxie *.* Ale żeby było ciekawiej czekam na coś przykrego :P
OdpowiedzUsuńUlalala ale miłe popołudnie no no xD tylko się nie przyzwyczajaj :D (żartuje xD) rozdział zajebisty jak prawie każdy z moim Villą xD nosz po prostu zajebisty ciekawe co dalej i czy siostra się wygada ? Pisz szybko kolejny czekam !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
Spodziewałam się takiego bardziej sado maso ha ha ha ha ha
OdpowiedzUsuńChyba mam za duże wymagania XD