niedziela, 19 października 2014

6. Po francusku

  W samolocie układałam sobie w myślach to jak będzie wyglądała moja rozmowa z Seleną. Jednak każdy pomysł od razu wymazywałam sobie gumką myszką. Nie wiem jak zareaguje na mój przyjazd, na naszą rozmowę... W końcu sama nic o tym wszystkim nie wiedziałam!
Na lotnisku złapałam taksówkę i od razu podałam kierowcy adres mieszkania ciotki. Miałam przy sobie jedynie małą torbę, więc nie miałam ciężko.
  Nastaliśmy się w korkach, ale na szczęście w końcu dotarłam do celu. Podziękowałam i zapłaciłam kierowcy. Wysiadłam i szybkim krokiem skierowałam się do głównego wejścia kamienicy. Wyszłam po schodach na piętro i lekko zapukałam do drzwi. Po chwili w progu stanęła ciotka. Szeroko się uśmiechnęła, wpuściła mnie do środka i mocno przytuliła.
   - Roxi, jak ja cię dawno nie widziałam - zawołała. - Wchodź dalej - pociągnęła mnie za sobą do salonu. Zdążyłam tylko zostawić w korytarzu swoją torbę. Ciotka usadowiła mnie na kanapie i kazała zaczekać, a po chwili wróciła z tacą z herbatą i ciasteczkami na talerzyku. - No i opowiadaj, jak tam w Madrycie? Jak po powrocie do domu?
   - Jest w porządku - uśmiechnęłam się. - Cieszę się, że wróciłam, ale pewnie za niedługo znów sobie wymyślę nowe miejsce do zwiedzenia.
   - A nie powinnaś już tu zostać? - uśmiechnęła się do mnie lekko, nalewając gorącą herbatę do filiżanek.
   - To znaczy? - zmarszczyłam czoło. - Lubię to moje podróżowanie.
   - No wiesz, mężczyzna, rodzina...
   - Ciociu, ty też?! - przewróciłam oczami.
   - Co ja też? - zdziwiła się.
   - Wszyscy mi to mówią... Nawet Simeone, trener chłopaków!
   - No widzisz - zaśmiała się. - To jest znak. Może już tam jakiś się kręci? - poruszyła brwiami.
   - Nie, nie ma nikogo - zaśmiałam się. - Ciociu, jak z Seleną? - zapytałam niepewnie.
   - Wyszła przedtem - skinęła głową. - Tak to siedziała ciągle w pokoju, czasem wychodziła i mało się odzywała. Wczoraj udało nam się porozmawiać i chyba już jest dobrze. Jeszcze powinna porozmawiać z tobą i z Enrique.
   - Dlatego przyleciałam - westchnęłam. - Martwię się o nią.
   - Umówiła się z kimś, więc pewnie nie wróci prędko.
   - Nie szkodzi - skinęłam głową.
   - No to może mów jak tam w tych Indiach, bo jestem bardzo ciekawa!
   - A dasz wiarę, że trafiłam przez przypadek na plan filmowy? - zaśmiałam się. - Mam gdzieś w rzeczach kilka autografów wielkich bollywoodzkich sław - dodałam.

 Siedziałam z ciotką do momentu, gdy do mieszkania wróciła Selena. Zaskoczyła ją moja obecność, ale i ucieszyła, bo uśmiechnęła się szeroko i mnie przytuliła. Zaciągnęła mnie za sobą do swojego pokoju.
   - Jak ręka? - zapytałam, wskazując na gips, który miała pod rękawem marynarki.
   - Boli, ale biorę leki przeciwbólowe - odparła i usiadła na rogu swojego łóżka. Ja usiadłam na fotelu w kącie. - Cieszę się, że przyjechałaś - uśmiechnęła się jeszcze.
   - Przyjechałam, bo chciałam z tobą porozmawiać. Nie odbierałaś telefonów.
   - Wiem, przepraszam - mruknęła. - Gdy dowiedziałam się, że wujek to tak naprawdę mój ojciec to odrobinę się zamknęłam w sobie. Musiałam trochę o tym pomyśleć. No i poznałam tutaj kogoś - uśmiechnęła się lekko. - Dużo z nim rozmawiam i praktycznie dzięki niemu, wczoraj zdecydowałam się na rozmowę z mamą.
   - Z nim? - poruszyłam brwiami.
   - Ma na imię Lucas i studiuje medycynę. Praktycznie wpadliśmy na siebie w parku, on biegał.
   - No to bardzo ciekawie - uśmiechnęłam się do niej. - A jeżeli chodzi o to wszystko, to jest w porządku. Rozumiem, że to dla ciebie trudne. Dla mnie samej było, gdy ojciec powiedział mi, że jesteśmy siostrami, a nie kuzynkami.
   - No to widzisz... Ja jeszcze miałam żal do matki, że ukrywała przede mną prawdę i moim biologicznym ojcu. Przez dwadzieścia jeden lat!
   - Jeżeli już rozmawiałaś z ciotką, rozmawiasz ze mną, to jeszcze pasuje byś zamieniała kilka słów o tym z ojcem.
   - Tak, wiem - skinęła głową.
   - I z Koke przede wszystkim! - zaśmiała się. - On to przeżywał twój wyjazd chyba najbardziej! Powiedział, że czuje się obrażony - zachichotałam.
   - Kurcze - jęknęła. - Z tego wszystkiego, zapomniałam sobie o nim!
   - Nie martw się, nie powtórzę mu tego - pokazałam jej język. - To ja może pójdę się troszeczkę odświeżyć po podróży, a ty zadzwoń do tego gamonia - uśmiechnęłam się, wstając.
   - Okej, a później zabieram cię na miasto, co?
   - Nie ma sprawy - pokiwałam głową. - Zakupami bym nie pogardziła.
   - I już wiemy co będziemy robić! A co do zakupów to fakt, powinnaś sobie kupić coś nowego. Na przykład seksowną bieliznę dla Villi - wyszczerzyła się.
   - Na pewno! - zawołałam i rzuciłam w nią małą poduszką z fotela. - Co wy wszyscy macie ze swataniem mnie?! Szczególnie ty i Koke z Davidem!
   - A czemu nie? To już stwierdzone, że do siebie pasujecie. Właśnie! Co u niego słychać? - nadal się szczerzyła.
   - Nie wiem i muszę przyznać, że mało mnie to obchodzi - przewróciłam oczami. - Nadal mnie wkurza!
   - No dobra, żartowałam - uśmiechnęła się i wykręciła numer naszego przyjaciela. Ja wyszłam i zabrałam swoją torbę z korytarza. Zapytałam cioci czy mogę zająć łazienkę. Zgodziła się i od razu poinformowała, że przygotuje dla mnie gościnny pokój.
  
  Dwa dni później byłam już z powrotem w Madrycie. Mogłabym tam zostać i nadal przemierzać sklepy wzdłuż i wszerz z Seleną czy po prostu podziwiać uroki Paryża, miejsca gdzie urodziła i wychowała się moja mama, ale musiałam wracać. Miałam jeszcze pare tekstów do przetłumaczenia, a gonił mnie ich termin.
  Mijały dni, ja sobie pracowałam, spędzałam czas, starając się mijać szerokim łukiem Guaje. Na szczęście się udawało. W sumie to trochę zmieniłam o nim swoją opinię poprzez Zaidę, ale tylko troszeczkę! Co ja zrobię, że na samym początku wyrobił sobie taką renomę u mnie?!
 Koke był w kontakcie z Seleną, ale chyba nie wiedział za bardzo o tym całym Lucasie. W rozmowach ze mną nic o nim nie wspominał. Mówił tylko, że rozmawiał z moją siostrą. Może mu nie powiedziała jeszcze? 
  Jakiś czas później Sel wróciła do Madrytu. Zdecydowała się porozmawiać z ojcem. W sumie to się cieszyłam, bo teraz miało wszystko wrócić do normalności, takiej nowej normalności... 
 Pierwszego dnia po powrocie od razu spotkała się z naszym ojcem, a wieczorem zadecydowała, że zaprasza mnie i Koke na małe piwo. I tak było. Wieczorem wyszłam z Jorge spacerkiem w umówione miejsce. Przez ten cały czas również nie wspomniałam przy nim słowem o Lucasie, bo jeżeli moja siostra o nim nie mówiła, to może to nic takiego? Coś o czym nie warto mówić przyjacielowi? W pubie, w którym często się spotykaliśmy wszyscy, od razu zaczęliśmy wypatrywać wzrokiem 'Dziewczynę z gipsem'. Oczywiście nazywaliśmy ją tak żartobliwie. Odnalazłam ją i pociągnęłam przyjaciela za rękaw. Dopiero po chwili zauważyłam, że nie siedzi sama, a z przystojnym blondynem. Podeszliśmy bliżej. Mina Koke na Selenę uśmiechającą się do Lucasa, była nie do opisania. Na pewno był zaskoczony. 
   - Jesteście - uśmiechnęła się szeroko, wstając. Uścisnęła mnie, a później nadal zszokowanego Koke. - Poznajcie się, to jest Lucas Rimet - wskazała na chłopaka, który podnosząc się, zapiął guzik w swojej dopasowanej marynarce. 
   - Lucas, wiele o was słyszałem - wyciągnęłam do niego dłoń, a ten zamiast ją uścisnąć, ucałował jej wierzch. No nie powiem, imponujące. 
   - Roxane lub po prostu Roxi - uśmiechnęłam się lekko, a ten wtedy podał dłoń Koke. 
   - Jorge, przyjaciel - powiedział poważnie, ściskając jego dłoń, a ja widziałam jak Hiszpan napina wszystkie swoje mięśnie. Spokojnie, Koke... Bo się zaraz na niego rzucisz z tej zazdrości!
   - To może usiądźmy - powiedziała Selena, ciągle się uśmiechając do wszystkich. Tak zrobiliśmy. Selena i Lucas usiedli po jednej stronie stolika, a ja i Resurreccion po drugiej.
   - Więc, Lucas - zaczęłam. - Słyszałam, że studiujesz medycynę - powiedziałam i poczułam na sobie złowrogi wzrok Koke. Patrzył się jakbym była największą zdrajczynią jaka stąpała po tej ziemi, tylko dlatego, że ja coś o nim wiedziałam, a on nie. Niech się jeszcze dłużej ukrywa z tym co czuje do Seleny, to bankowo nikt mu jej nie sprzątnie... 
   - Tak, dokładnie i zastanawiam się w tym momencie nad wyborem specjalizacji - pokazał w uśmiechu rząd idealnie białych zębów. - I teraz postanowiłem zrobić sobie szybki weekend, odwożąc bezpiecznie Sel tutaj. 
   - Selena zawsze tutaj była bezpieczna - powiedział ironicznie Koke i wtedy kelnerka przyniosła nam cztery wysokie kufle z piwem, które tamci pewnie wcześniej zamówili. 
   - No dobrze, to był pretekst, by spędzić z nią więcej czasu - dodał niby zabawnie i ucałował ją w policzek, a dziewczyna zachichotała. Dobra, tak jakoś nagle zmieniał o nim zdanie... Sel mówiła o nim w samych superlatywach, a teraz wydaje mi się, że to bardzo pewny siebie cwaniaczek. Chyba jednak go nie lubię. Jorge zaraz wyskoczy z siebie, no ale to już inna bajka.
 Siedzieliśmy tam praktycznie wyłącznie dla Seleny i słuchaliśmy jak ten jej 'goguś' chwali się jak to jego ojciec nie śpi na pieniądzach, ma swój własny jacht, śmigłowiec i zastanawia się czy przed emeryturą nie wykupić na własność jakiejś wysepki... Osobiście to już mi wychodził bokiem, przesłodzony i wyniańczony chłopczyk. Nie wiem co Selena w nim zobaczyła i nie wiem gdzie skrył się nibym ten mężczyzna, który pomógł się zdecydować na rozmowę z matką po tym wszystkim. 
 Koke w pewnym momencie powiedział, że będzie się już zmywał, bo rano ma trening. W sumie to chciał wyjść nie tylko ze względu na to, ale już też miał gościa po dziurki w nosie. Od razu dołączyłam się do niego, bo tak naprawdę zawsze raźniej jest wracać we dwójkę, a w szczególności jak się mieszka naprzeciw siebie. 
 Pożegnaliśmy się i wyszłam razem z piłkarzem. Od razu oplotłam jego ramię, gdzie trzymał rękę schowaną w kieszeni. Odezwałam się dopiero po chwili. 
   - I co sądzisz o panie Lucasie idealnym Francuzie? - zapytałam. 
   - A proszę cię... - przewrócił oczami. 
   - Lepszy byłby taki młody piłkarz z Atletico? - poruszyłam brwiami. 
   - No, ale chyba nie tamten - warknął. 
   - Pogadałbyś z nią w końcu - jęknęłam. 
   - Ale, że o czym? 
   - O pogodzie, Koke - powiedziałam ironicznie. - O tym, że ci się podoba? 
   - Przestań, to moja przyjaciółka, tak samo jak ty i chcę dla was obu jak najlepiej. A właśnie! Villa po treningu kazał cię pozdrowić - zaśmiał się, a wtedy to ja przewróciłam oczami. 
   - Powiedz mu, żeby się pocałował... - urwałam. - Nic mu nie mów najlepiej - spuściłam wzrok. 
   - I tak go lubisz - szturchnął mnie łokciem.
   - Emmm - udałam zamyśloną. - No wiesz, ja nawet o nim śnię! Co noc! - otworzyłam szeroko oczy. - Koke, żyj realiami - zaśmiałam się. - Wkurza mnie i tak zostaje, nie lubię go. 
   - Niech ci będzie - westchnął. - Długo wiedziałaś, że Sel się spotyka z tamtym? - zapytał po chwili. 
   - Powiedziała mi kiedy byłam w Paryżu - skinęłam głową. 
   - I nic mi nie powiedziałaś? - mruknął z wyrzutem. 
   - Myślałam, że ci powie, a jeżeli tego nie zrobiła to albo nic z tego nie wyszło albo jest niewarty dalszej uwagi. 
   - A jednak przyjechał z nią do samego Madrytu - pokręcił głową. 
   - Jesteś zły? - zapytałam cicho. 
   - Nie jestem... Po prostu trochę rozczarowany niewiedzą - uniósł lekko kąciki ust. - Będziesz na następnym meczu? - spytał. Tak... On i te jego ucieczki od tematu.
   - Rzadko opuszczam wasze mecze gdy jestem w stolicy, Koke - zaśmiałam się. On też. Nie wracaliśmy już do tematu Seleny i jej 'przyjaciela', później Koke coś jeszcze parsknął na temat Davida, ale od razu zganiłam go wzrokiem no i pozostały same lekkie tematy. Aż pod same progi domów.

***
David, wracaj do Europy, do reprezentacji! 

5 komentarzy:

  1. O mamma mia! Jak ja dawno tu nie zaglądałam, wybacz kochana.
    Co do rozdziału, ten Lucas to dziwny jest. Przyszły lekarzyk się znalazł.
    I tak wiem, że Roxi luuubi Vilę.
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie lubię tego Francuza!
    Selena Koke jest lepszy! :)
    Roxie idź przytul Davida! :***
    Czekam na następny cudowny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. tak trochę dziwny ten Francuz jest...o.O
    Koke, człowieku ogarnij się i powiedz w końcu Sel, co do niej czujesz, a nie kręcisz !
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Daj mi tu Ville, szybko haha :D
    Dobra, nie lubię Lucasa, ale lubię Koke.. Więc na co czekasz?!

    OdpowiedzUsuń