Rano byłam chwilę na
stadionie. Znów posiedziałam trochę u ojca, chwilę porozmawiałam
z Diego, zanim chłopcy wyszli z szatni, ale szybko poszłam. Kupiłam
sobie wodę oraz gazetę i chwilę posiedziałam w parku. Później
udałam się do galerii, gdzie umówiłam się z Seleną na małe
zakupy. Koke też obiecał, że zaraz po treningu do nas dołączy.
Siedziałam przy fontannie w
środku budynku i czekałam na młodszą kuzynkę, gdy w końcu
zobaczyłam, że się zbliża.
- Cześć i jak tam? - uśmiechnęłam
się do niej, wstając.
- W porządku, ale muszę kupić tą
nieszczęsną sukienkę i tobie też coś poszukać! - puściła do
mnie oczko. - Koke jeszcze nie ma? - rozejrzała się.
- Wiesz dobrze ile mu schodzi żeby
ogarnąć się gdziekolwiek - przewróciłam oczami. - Szczególnie
po treningu.
- No to chyba będziemy musiały na
niego zaczekać - mruknęła cicho. - Napiszę do niego - powiedziała
i wyjęła telefon. Wystukała wiadomość, wysłała, a wiadomość
przyszła bardzo szybko. - Napisał, że będzie za pięć minut!
- Jego pięć minut to pół godziny -
zaśmiałam się. - Chodźmy, zaczniemy czegoś ci szukać.
- Masz rację. Chodźmy - powiedziała
i ruszyłyśmy do sklepów. Najpierw pochodziłyśmy po sieciówkach
i poprzeglądałyśmy różne ubrania. Stwierdziłam, że najpierw
znajdziemy sukienkę dla Sel, a później ja poszperam sobie za
jakimiś ubraniami. Weszłyśmy w końcu do jednego z eleganckich
sklepów i tam od razu znalazłyśmy się po stronie, gdzie były
sukienki.
- Ta jest świetna! Pasuje do ciebie! -
odezwała się moja kuzynka i cisnęła we mnie wieszakiem. - Idź do
przymierzalni!
- To ty potrzebowałaś sukienki, a nie
ja - zaśmiałam się cicho.
- Nie wiem czy wiesz, ale jesteś
zaproszona na moje urodziny - puściła do mnie oczko i popchnęła w
stronę przymierzalni.
- No dobra, już! - poddałam się i
sama weszłam do kabiny. Rozebrałam się i przymierzyłam zieloną
sukienkę, która sięgała mi lekko wyżej kolan. Nawet dobrze się
na mnie układała. Słyszałam, że Selena się z kimś wita i
postanowiłam się im pokazać. Koke miał dobry gust, więc zapewne
nam doradzi. Odchyliłam zasłonkę i zrobiłam dwa kroki, wtedy
zauważyłam swoją kuzynkę, przyjaciela oraz VILLĘ! Szeroko
otworzyłam oczy. A tego po co tu przywiało?!
- Cześć, Roxi. Świetnie wyglądasz -
puścił do mnie oczko, a tamta dwójka się zaśmiała.
- Nie przypominam sobie, żebym pytała
cię o zdanie - odparłam szybko.
- Bądź miła - upomniała mnie Sel. -
Ale David ma rację, wyglądasz świetnie - dodała.
- Zgadzam się - Koke pokiwał głową z uznaniem.
- Zgadzam się - Koke pokiwał głową z uznaniem.
- To może ja już jednak wrócę się
przebrać - odwróciłam się na pięcie.
- Powinna wyluzować - usłyszałam
jeszcze głos Villi. Boże, co za dupek! Nie dość, że się wprosił
na nasze zakupy to i na dodatek komentuje.
- Wyluzuje jak znajdzie sobie faceta -
zarechotał Koke.
- Racja. Odkąd Carlos ją zostawił to
nikogo nie miała - dopowiedziała Selena.
- Ja to słyszę! - krzyknęłam z
przebieralni.
- To dobrze. Przynajmniej wiesz co
myślimy - zaśmiał się Koke.
- Wredni jesteście, tyle wam powiem! -
mruknęłam, wychodząc z kabiny zawieszonym wieszakiem przez ramię.
- Ale i tak nas kochasz - mruknął
Koke i objął mnie ramieniem. - Dla ciebie sukienkę już mamy, więc
pozostaje Sel.
- Spokojnie, zaraz coś tu sobie
wynajdę! - zawołała, ginąc pomiędzy stojakami.
- Tylko szukaj takiej kiecki, żeby
było ci w niej ładnie! - zaśmiał się Koke.
- Ładnemu we wszystkim ładnie! -
odkrzyknęła.
- To szukaj takiej żebyś mogła nią
zwabić jakiegoś księcia z bajki - wyszczerzyłam się.
- Z chęcią! - zawołała, a Jorge
wtedy zrobił dziwną minę. Normalne zjawisko! Teraz jak będzie się
jakiś przy niej kręcił, to Resurreccion obije mu twarzyczkę, a do
Seleny nadal nie uderzy!
- Jej już nie ma za długo, chyba jej pomogę. - dorzucił i
pognał za Seleną. Ja rozejrzałam się i usiadłam na kanapie obok
przymierzalni. Jak na złość obok mnie usiadł Villa.
- Dawno rozstałaś się z tym facetem?
- zapytał.
- Bo? - zmarszczyłam brwi.
- Bo nie wiem w ile mam celować, jeżeli z tym wiąże się twój charakter - wyszczerzył się.
- Bo? - zmarszczyłam brwi.
- Bo nie wiem w ile mam celować, jeżeli z tym wiąże się twój charakter - wyszczerzył się.
- To nie twoja sprawa. Nie interesuj
się, Villa - odwarknęłam mu.
- Trzy lata - zawołał Koke, który
najwyraźniej musiał być gdzieś blisko, żeby to słyszeć.
- Co za idiota - przewróciłam oczami.
- No to już trochę czasu minęło - skinął głową David.
- No to już trochę czasu minęło - skinął głową David.
- Ale ja już mówiłam, żebyś się
nie interesował, a tak poza tym to właściwie dlaczego tu jesteś?!
- Bo też wybrałem się na zakupy? -
spojrzał na mnie.
- Aktualnie znajdujemy się w damskim
dziale, no ale jeżeli w takim gustujesz... - uniosłam obie
dłonie.
- Czekam na Koke - odpowiedział mi.
- Selena wybierze sukienkę i możemy
się rozstać - spojrzałam w innym kierunku.
- Skoro my wam pomagaliśmy w wyborze,
to i wy możecie nam, więc się nie rozstaniemy - wyszczerzył się.
- I co? Mam ci pomóc wybierać
bokserki? Na poniedziałek z Supermanem, a wtorek z Myszką Miki?
- A może chodzę bez? - zaśmiał się
cicho.
- Dobra, Villa! Wolę nie wnikać! -
zamachałam ręką.
- Jak chcesz, jak chcesz - pokiwał
głową i spojrzał w stronę nadchodzącej dwójki. - Chyba coś
wybrali.
- I jak? - spojrzałam na Selenę i
Koke.
- Mamy wszystko - odpowiedziała ze
śmiechem. - I zapraszam was na kawę i ciacho.
- Chodźcie, chodźcie. Do kasy i na
deser! - pokiwał do nas Koke.
- Pewnie - odpowiedział im David z
szerokim uśmiechem i wstał. Ja z Seleną udałyśmy się do kasy, a
oni poszli już do kawiarni.
- Nie wiem z jakiej paki go tu
przywiało - mruknęłam, gdy stałyśmy w krótkiej kolejce.
- Pewnie Jorge go ciągnął ze sobą.
Znasz go.
- Wie, że mnie wkurza, więc dlaczego
właśnie jego?!
- Bo taki jest właśnie Koke -
wyszczerzyła się i podała swoją kartę ekspedientce.
- To niech przestanie być taki -
przewróciłam oczami i zabrałyśmy nasze torby. Ruszyłyśmy w
stronę kawiarenki, gdzie siedzieli już Koke z Davidem, przy okazji
zajmując nam miejsca.
- Mam nadzieje, że kawa już jest.
Padam z nóg, bo nie spałam prawie całą noc - powiedziała Sel,
siadając obok Koke. Mnie zostawiła miejsce obok Villi. Kochana, w
końcu z rodziny!
- To coś takiego robiła?
- Siedziałam u Roxi - pokazała język
Koke. - A dziś wieczorem idę spotkać się z koleżanką z roku.
- A ty pewnie siedzisz sama w domu? - David szturchnął mnie ramieniem.
- A ty pewnie siedzisz sama w domu? - David szturchnął mnie ramieniem.
- Nie. Z tatą - odparłam dumnie.
- A może też powinnaś się jakoś
rozerwać? - zaproponował Koke.
- Nie, może nie - pokręciłam głową.
- Nie, może nie - pokręciłam głową.
- Z chęcią bym cię gdzieś zaprosił,
ale mam już kobietę na dzisiejszy wieczór - uśmiechnął się
szeroko Villa.
- I już wiem jaką - puścił do niego oczko Koke.
- Najlepszą i najpiękniejszą!
- I już wiem jaką - puścił do niego oczko Koke.
- Najlepszą i najpiękniejszą!
- A no to życzę powodzenia, tylko
czasem aby nie powinieneś wstąpić po drodze do apteki? Jeżeli
jest taka najlepsza to pewnie oczekuje długiej zabawy. -
powiedziałam i upiłam trochę swojej kawy, a Koke z Seleną zaczęli
się śmiać pod nosem.
- Ona prędko chodzi spać -
odpowiedział mi całkiem poważnie.
- Jaka szkoda - mruknęłam.
- Musisz ją poznać, Roxi. Jest
świetna - wyszczerzył się Koke.
- Jakoś chyba nie mam ochoty -
uśmiechnęłam się do niego.
- Nie, to nie. Nikt ci nie każe -
mruknął David.
- No i widzę, że się rozumiemy -
skinęłam głową.
- Ale wy jesteście oboje zabawni - zaśmiała się moja siostra. - Bylibyście świetną parą!
- Ale wy jesteście oboje zabawni - zaśmiała się moja siostra. - Bylibyście świetną parą!
- Jeszcze tego by brakowało! -
odparowałam szybko.
- No czemu nie? - zaśmiał się David
i objął mnie ramieniem, a ja chciałam szybo strzepać tą jego
rękę.
- Bo jesteś dupkiem, Villa!
- Inni uważają inaczej - poruszył
brwiami.
- Zaczyna się robić niezręcznie.
Chyba już czas na nas, co? - zwróciła się do mnie Sel.
- Chyba masz całkowitą rację -
spiorunowałam wzrokiem Davida i pierwsza wstałam.
- No to do kiedyś tam - Sel również
wstała i zostawiła pieniądze na stoliku.
- Nie trzeba, ja zapłacę - Koke
pokiwał głową.
- Daj spokój. Stać mnie, pomimo tego,
że jestem studentką - uśmiechnęła się do niego lekko i
pocałowała w policzek. - Odezwę się później. Pa, David -
pokiwała mu i ruszyła w stronę wyjścia.
W końcu nadszedł długo
wyczekiwany wieczór przez moją kuzynkę, a mianowicie jej przyjęcie
urodzinowe. Wystroiłam się i pojechałam taksówką do wynajętego
klubu. W środku było już kilka osób i oczywiście, między innymi
nasz niezawodny Koke. Ojciec miał później chwilę wpaść, bo
stwierdził, że kluby to nie są miejsca dla niego, ale dla
chrześnicy na chwilę się pojawi. Odnalazłam Selenę, złożyłam
jej życzenia i wręczyłam małą paczuszkę. Kupiłam jej perfumy,
które zawsze się jej podobały. Zaproszeni chłopcy porywali ciągle
solenizantkę na parkiet. Ja zatańczyłam raz z Koke i później z
Leo. Gdy wróciłam, usiadłam przy barze i wzięłam dla siebie
drinka. Po kilku minutach ktoś się do mnie dosiadł. Spojrzałam na
niego i od razu przewróciłam oczami, bo przecież to nie mógł być
nikt inny jak mój prześladowca!
- Cześć, Roxi. Jak się bawisz? -
zapytał z szerokim uśmiechem na ustach.
- Może być - skinęłam głową. - A
ty? - w tym momencie próbowałam być dla niego miła.
- Też dobrze, chociaż praktycznie nie
znam twojej kuzynki - zaśmiał się cicho.
- Tak już zazwyczaj jest, że cały
zaprasza mnóstwo osób. Ja nie robię takich hucznych. - pokręciłam
głową. - A ty przynajmniej masz okazję do zintegrowania się
kolegami z drużyny.
- Masz rację - skinął głową. - O,
moja piosenka! Mogę panią prosić? - wstał i wyciągnął w moją
stronę dłoń.
- Mam z tobą zatańczyć? - zaśmiałam
się pod nosem.
- To tylko jedna piosenka! Obiecuje, że
cię nie zjem!
- Dopiero wróciłam z... - nie
dokończyłam, bo ten chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą.
Stanął dopiero na wytyczonym parkiecie i położył dłoń na mojej
talii. - Głupi jesteś - mruknęłam. - Przemierzyłam prawie pół
świata, a kogoś takiego jeszcze nie spotkałam!
- Widocznie jestem wyjątkowy -
powiedział poważnie i okręcił mnie wokół własnej osi.
- Chciałbyś, Villa! - prychnęłam i
położyłam dłoń na jego ramieniu. Automatycznie zaciągnęłam
się zapachem jego perfum, a musiałam przyznać, że były
genialne.
- Są świetne, prawda? Moja kobieta je
uwielbia - wyszczerzył się.
- Więc dlaczego z nią teraz nie
jesteś? - zapytałam lekko zmieszana.
- Mówiłem ci, że chodzi szybko spać.
Zapomniałaś? - spojrzał na mnie z ciekawością.
- Jakiś straszny śpioch z niej -
pokręciłam głową. Ciągle mój wzrok był spuszczony, jakoś nie
chciałam na niego patrzeć. Nawet nie wiem czemu.
- Nawet włosy macie takie same -
zaśmiał się i zakręcił sobie pasmo na palec.
- Musi być o ciebie cholernie
zazdrosna, wiedząc, że jesteś teraz w klubie i tańczysz z inną.
- Nie - zarechotał cicho. - Ona taka
nie jest. Wie, że jestem tylko jej.
- Jestem tylko ciekawa jak z ona z tobą
wytrzymuje - w końcu podniosłam wzrok i spojrzałam na jego twarz.
- Wytrzymuje od ośmiu lat - puścił
do mnie oczko.
- Chyba musi już być na ciebie
uodporniona, bo to szmat czasu.
- Wierz mi lub nie, ale świetnie się
rozumiemy. I myślę, że polubiłybyście się - dodał z lekkim
uśmiechem.
- No ciekawe - pokiwałam głową. -
Chcesz nas sobie przedstawić? Czemu akurat mnie?
- A dlaczego by nie? Nie poznaje ją z
każdą napotkaną osobą - mruknął tajemniczo. - Ale wiem, że ty
jesteś odpowiednia.
- No tak, zapoznasz nas ze sobą i
pewnie od razu okażemy się bratnimi duszami, a przy okazji będziemy
mogły cię obgadywać?
- Hej, nie zapędzaj się tak!
- Sam wyjechałeś z inicjatywą żeby
nas ze sobą poznać - kiwnęłam.
- Ale nie musicie mnie obgadywać -
zaśmiał się.
- Wyobraź sobie, że w trakcie
babskich pogaduszek zawsze jest obgadywany jakiś mężczyzna, więc
wybacz... - wzruszyłam ramionami.
- Chyba będę musiał się poświęcić
- puścił mi oczko i znów mnie okręcił.
- Nie będziesz miał wyjścia. Z
chęcią powiem jej jaki z ciebie jest gagatek - wytknęłam mu
palcem w klatkę piersiową.
- Muszę cię uprzedzić, że ona nie
da powiedzieć o mnie ani jednego złego słowa - pokiwał głową.
- Cwaniak! Owinąłeś sobie ją pewnie
wokół palca, trzymasz w domu i każesz iść wcześnie spać!
- Bardzo często wychodzimy razem! I
sama chodzi wcześnie spać - próbował się tłumaczyć.
- Oj dobrze, dobrze, bo zaraz ci żyłka
pęknie - zaśmiałam się.
- Chodźmy stąd, bo jakieś smenty
puszczają, a ja nie lubię takich piosenek - skrzywił się i
zaprowadził mnie na nasze poprzednie miejsce. - Chcesz jakiegoś
drinka?
- Z chęcią, jeżeli zostaniesz i będę
mogła się jeszcze trochę z ciebie ponabijać - uśmiechnęłam się
i po chwili sama skalkulowałam to co powiedziałam. Skąd mi się to
w ogóle wzięło?!
- Jasne. Potowarzyszę ci - puścił do
mnie oczko i zamówił coś u barmana.
- Tylko od razu uprzedzam, żebyś
czasem nie miał zamiaru mnie upijać!
- Ja sam nie mogę dużo pić -
wzruszył ramionami.
- Kobieta zabrania? - spojrzałam na
niego i odebraliśmy swoje drinki.
- Nie - pokiwał przecząco głową -
Po prostu nie mogę.
- Rozumiem. Mało jest facetów, którzy
mając okazję do napicia się, mówią stanowcze nie.
- Tutaj ich na pewno nie ma - zaśmiał
się, rozglądając po klubie.
- Racja - skinęłam głową. -
Cieszcie się, że Diego nie jest tyranem - zaśmiałam się. - Chyba
poszukam dziewczyn. Dzięki - wskazałam na drinka.
- Jasne. Jakby co to jestem tutaj -
powiedział, uśmiechając się. Skinęłam głową i pierwsze co
zrobiłam to skierowałam się do łazienki. Nadal stwierdzałam, że
Villa był denerwujący, ale z drugiej strony też nie taki zły...
Nie, jest denerwujący i koniec kropka!
Villa zawsze i wszędzie jest OMG! ;)
OdpowiedzUsuńRoxie, Roxie czyżby David wpadł ci w oko? ;P
Rozdział cudowny!
Niech Koke, zarywa do Sel i to szybko!
Czekam na więcej!
Omg! Genialny <3 rozdział <3 kocham <3 tego <3 bloga <3 *.*
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na nn ;*
Osz kurde, super rozdział, już coraz bardziej ich coś łączy xD , pisz szybko kolejny bo chce to spotkanie z jego kobietą xD
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
Nie no, normalnie się w nim zakochałam. Roxi z pewnością się nie domyśla, kim może być ta jego kochana kobieta :) Villa jest po prostu niesamowicie nieznośny i przy tym tak cudnie kochany. Nawet nie wiesz, jak czekam na ten nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
jaki on męczący, jeju
OdpowiedzUsuńhttp://aixi-que-sera-millor.blogspot.com/2014/09/2.html zapraszam do przeczytania i skomentowania drugiego rozdziału :)
Usuńno podejrzewam, że Roxi chyba padnie ze wstydu po tym co powiedziała do Davida, gdy zobaczy jego kobietę :D
OdpowiedzUsuńVilla kochany *-*
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie : http://goal-4-forever-football.blogspot.com/ :*